Na co wykorzystałabym dodatkową godzinę dziennie?
Zastanawialiście się kiedyś co byście zrobili gdybyście mieli dodatkową godzinę dla siebie co dzień? Mnie taka refleksja zastała akurat w pracy i to nie w byle jaki dzień, a właśnie wtedy kiedy siedzę w niej 12 godzin. Wyjątkowo dużo czasu do rozmyślań, prawda? Zwłaszcza, kiedy potencjalni pacjenci wolą korzystać ze słonecznej pogody niż odwiedzać aptekę ;)
Póki nie zadałam sobie tego pytania, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile jeszcze rzeczy chciałabym zrobić i na ile brakuje mi czasu. A może udawałam sama przed sobą, że nie zdaję sobie z tego sprawy? Nie... Już wiem! Po prostu byłam tak zajęta, że nie pozwalałam sobie nawet na marzenia o czymś takim jak #CzasNaMojąChwilę. No, ale skoro już to pytanie padło to czas na brutalne zderzenie z rzeczywistością. Podsumuję na co przeznaczyłabym dodatkową godzinę każdego dnia, gdyby ktoś mi ją wspaniałomyślnie podarował. No cóż, pomarzyć zawsze można ;)
25 GODZINA PONIEDZIAŁKU: czas na dobrą książkę, najlepiej czytaną w przyjemnym słoneczku na leżaku we własnym ogródku (jak marzyć, to z rozmachem :D ). Nikt nie lubi poniedziałku, ale może z taką chwilą relaksu nie byłby taki zły?
25 GODZINA WTORKU: dodatkowy czas dla córki - na babskie wyjście, na lody, na plac zabaw, na kino (tylko film musiałby być krótkometrażowy ;) ), na wspólne czytanie, malowanie... Czy mówiłam już, że godzina to zbyt mało? ;)
25 GODZINA ŚRODY: dodatkowy czas dla synka - na spacer, oglądanie każdej mrówki w trawie, zabawę w piasku, kopanie piłki i ... znowu godzina to za mało :D
25 GODZINA CZWARTKU: czas dla męża - tu bym potrzebowała, poza dodatkową godziną, jeszcze opiekunkę do dzieci. Ale mam wymagania, nie? ;) Niemniej miło byłoby mieć czas na spacer we dwoje, długą rozmowę, kolację w restauracji. Taka randka jak za bardzo dawnych czasów, bez przerwy na "mamo siusiu" i tysiąc innych małych problemów, których nawet wymieniać nie muszę, bo żadnej mamie nie są przecież obce.
25 GODZINA PIĄTKU: czas na rozwijanie swoich pasji - tutaj znalazłby się między innymi ten mój mały świat, w którym teraz gościcie. To byłaby godzinka na pisanie bloga. Tak,tak, przygotowanie rzeczowych wpisów to czasochłonna robota, a mimo to naprawdę to lubię! :)
25 GODZINA SOBOTY: czas na rodzinną wycieczkę - żeby zabrać dzieci w ciekawe miejsca, pokazać im kawałek małego świata w najbliższej okolicy (no bo w końcu to nadal godzina- za granicę nie zdążymy ;) ) i po prostu pobyć razem we czwórkę
25 GODZINA NIEDZIELI: czas na sen - tego nie mogło zabraknąć na liście młodej mamy, która właśnie od 10 godzin siedzi w pracy, a jak za 3 godziny wróci do domu to będzie na nią czekać dwójka stęsknionych dzieci, z których jedno nadal nie przesypia całych nocy. Taaak dodatkowa godzina błogiego snu :)
Jak Wam się podoba mój plan? A na co Wy wykorzystalibyście dodatkową godzinę dziennie?
Póki nie zadałam sobie tego pytania, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile jeszcze rzeczy chciałabym zrobić i na ile brakuje mi czasu. A może udawałam sama przed sobą, że nie zdaję sobie z tego sprawy? Nie... Już wiem! Po prostu byłam tak zajęta, że nie pozwalałam sobie nawet na marzenia o czymś takim jak #CzasNaMojąChwilę. No, ale skoro już to pytanie padło to czas na brutalne zderzenie z rzeczywistością. Podsumuję na co przeznaczyłabym dodatkową godzinę każdego dnia, gdyby ktoś mi ją wspaniałomyślnie podarował. No cóż, pomarzyć zawsze można ;)
25 GODZINA PONIEDZIAŁKU: czas na dobrą książkę, najlepiej czytaną w przyjemnym słoneczku na leżaku we własnym ogródku (jak marzyć, to z rozmachem :D ). Nikt nie lubi poniedziałku, ale może z taką chwilą relaksu nie byłby taki zły?
25 GODZINA WTORKU: dodatkowy czas dla córki - na babskie wyjście, na lody, na plac zabaw, na kino (tylko film musiałby być krótkometrażowy ;) ), na wspólne czytanie, malowanie... Czy mówiłam już, że godzina to zbyt mało? ;)
25 GODZINA ŚRODY: dodatkowy czas dla synka - na spacer, oglądanie każdej mrówki w trawie, zabawę w piasku, kopanie piłki i ... znowu godzina to za mało :D
25 GODZINA CZWARTKU: czas dla męża - tu bym potrzebowała, poza dodatkową godziną, jeszcze opiekunkę do dzieci. Ale mam wymagania, nie? ;) Niemniej miło byłoby mieć czas na spacer we dwoje, długą rozmowę, kolację w restauracji. Taka randka jak za bardzo dawnych czasów, bez przerwy na "mamo siusiu" i tysiąc innych małych problemów, których nawet wymieniać nie muszę, bo żadnej mamie nie są przecież obce.
25 GODZINA PIĄTKU: czas na rozwijanie swoich pasji - tutaj znalazłby się między innymi ten mój mały świat, w którym teraz gościcie. To byłaby godzinka na pisanie bloga. Tak,tak, przygotowanie rzeczowych wpisów to czasochłonna robota, a mimo to naprawdę to lubię! :)
25 GODZINA SOBOTY: czas na rodzinną wycieczkę - żeby zabrać dzieci w ciekawe miejsca, pokazać im kawałek małego świata w najbliższej okolicy (no bo w końcu to nadal godzina- za granicę nie zdążymy ;) ) i po prostu pobyć razem we czwórkę
25 GODZINA NIEDZIELI: czas na sen - tego nie mogło zabraknąć na liście młodej mamy, która właśnie od 10 godzin siedzi w pracy, a jak za 3 godziny wróci do domu to będzie na nią czekać dwójka stęsknionych dzieci, z których jedno nadal nie przesypia całych nocy. Taaak dodatkowa godzina błogiego snu :)
Jak Wam się podoba mój plan? A na co Wy wykorzystalibyście dodatkową godzinę dziennie?
Przydałaby się ta dodatkowa godzina, jednak boje się że mogłabym ją wykorzystać na pranie, sprzątanie lub inne mało odprężające czynności:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: www.bizuterland.com
Chyba taką godzinę wykorzystałabym do rozwijania jakiejś nowej pasji, np. może w końcu nauczyłabym się szyć na maszynie? :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pytanie! Myślę, że to byłby idealny czas na naukę hiszpańskiego <3 Bo tak bym chciała, a tak bardzo nie mm kiedy !
OdpowiedzUsuńDroga Far Minko, dziękuję za udział w Akcji Blogerskiej Pyszne.pl #CzasNaMojąChwilę https://pyszne.pl/blog/akcja-blogerska-czasnamojachwile/ Dodatkową godziną na dobę, chyba nikt by nie pogardził, zwłaszcza taką, którą można przeznaczyć na własne przyjemności :) Życzę Ci abyś znalazła taką chwilę pomimo 24h doby...
OdpowiedzUsuńDodatkowa godzina na sen, albo ćwiczenia. Lub zwyczajnie na relaks. Tego bark.
OdpowiedzUsuńCzas na sen... poświęciłabym na to wszystkie tygodniowe zebrane godziny! :D kocham spać!
OdpowiedzUsuńWolny czas... Hmmm... Myślę że najchętniej bym poćwiczyła z hula hop, albo poszła na długi samotny spacer :)
OdpowiedzUsuń