6 akcesoriów dla dzieci, które przydały mi się najbardziej

Postanowiłam sięgnąć wstecz pamięcią i podsumować, które rzeczy/gadżety/akcesoria przydały mi się najbardziej przy dzieciach. Nie będę tu pisać o oczywistych rzeczach, które muszą się znaleźć w każdej wyprawce, typu ubranka i kosmetyki, ale o tych, na które decydujemy się dodatkowo, ale które, moim zdaniem, jako podwójnej mamy, warto kupić. Wybrałam 6 takich akcesoriów. Oto one (kolejność opisywania przypadkowa, gdyż wszystkie były przydatne, w zależności od sytuacji):

1. Rogal do karmienia - był szczególnie zbawienny przy starszej córce, która urodziła się malutka i bardzo niewygodnie było mi ją karmić bez niego. Nie rozstawałam się z nim na krok. Przy młodszym, wyjściowo kilogram większym od siostry, było mi już nieco łatwiej, ale wciąż uważam, że w to ułatwienie warto zainwestować. Szczególnie przydaje się mamom z mniejszym biustem, gdzie raczej nie da rady podstawiać piersi bez zginania się. Poduszka rozwiązuje problem bolącego przy długim karmieniu kręgosłupa czy cierpnących od trzymania dziecka rąk. Po prostu kładziemy ją na kolana, na nią maluszka i gotowe :) Warto zwrócić uwagę, by miała solidne, nie zbijające się i nie zapadające wypełnienie, bo inaczej po pewnym czasie przestanie spełniać swoją funkcję. Ja dostałam swoją w spadku po kuzynce (dzięki Kasia :*), ale coś podobnego znajdziecie tutaj

http://www.ceneo.pl/26038083#crid=75848&pid=10102
źródło: ceneo.pl

2. Huśtawka / bujaczek - dla każdego niemowlaka przychodzi taki moment, że leżenie w łóżeczku i patrzenie w sufit staje się zbyt nudne. Przychodzi on szybciej niż byśmy się spodziewali. Dziecko chce być tam gdzie mama, widzieć co ona robi i obserwować świat nie zza szczebelków swojego łóżeczka. Wtedy z pomocą przychodzi nam leżaczek lub huśtawka, którą można zabrać ze sobą do każdego pomieszczenia i bezpiecznie położyć w nim dziecko, kiedy na przykład gotujemy obiad, wieszamy pranie czy nawet bierzemy prysznic. Kto miał do czynienia z High Need Baby, wie jak czasem ciężko wygospodarować tę chwilę, żeby zrobić cokolwiek koło siebie ;) Jeśli dodatkowo wybierzemy huśtawkę zamiast leżaczka, to będziemy mogli skorzystać z uspakajającego bujania bez ruszania ręką (no dobra, trzeba się najpierw ruszyć i wcisnąć jeden przycisk, ale potem już laba ;) ). Przy wyborze warto zwrócić uwagę, by huśtawka miała pięciopunktowe pasy i bezwzględnie pamiętać o ich zapinaniu, bo w innym wypadku dziecko może wypaść. 
My mieliśmy huśtawkę firmy Bright Starts z motywem ślimaczka i biedronki. Obecnie służy już trzeciemu dziecku, bez najmniejszych awarii i wcale nie widać po niej, że ma już te 6 lat ;)

http://www.ceneo.pl/31078663#crid=75853&pid=10102
źródło: ceneo.pl

 3. Suszarka - to może nie do końca gadżet dla dziecka, ale prawda jest taka, że odkąd Mały Człowiek przyszedł na świat, to on używał jej częściej niż ja :D Chodzi tu oczywiście o biały szum, o którym już pewnie słyszeliście (a może nie?). Starsza Siostra była zupełnie odporna na wszelkie szumy, więc zupełnie nie rozumiałam wtedy o co to wielkie halo z suszarką i białym szumem. Zrozumiałam, kiedy na świat przyszedł No.2 i odtąd suszarka stała się naszym najlepszym przyjacielem. Można ją też zastąpić szumem odtwarzanym z telefonu, o ile dziecko da się nabrać. Nasze nie dawało :P Dopiero po kilku miesiącach nauczyliśmy go tej bardziej ekonomicznej dla nas wersji z nagraniem. Póki nie dawał się oszukać podróbką, zdarzało się, że musieliśmy kreatywnie używać okapu w kuchni bądź farelki z wyłączonym grzaniem :D Dlatego suszarka to mój "must have" ;) Teraz jest też nowy wynalazek, czyli miś-szumiś, ale nie testowałam, więc się nie wypowiadam.






 4. Bidon ze słomką - jedyna forma podawania picia, którą akceptowały moje dzieci. Oboje zgodnie wzgardzili niekapkami, kubkiem Lovi, młodszy również butelką, więc u nas na spacer tylko i wyłącznie bidon ze słomką. Kilka miesięcy temu dostaliśmy bidon Primamma 2w1 i jego gorąco polecam, bo polubiliśmy się z nim bardzo. Więcej o nim pisałam tutaj.

http://www.ceneo.pl/31747607#crid=75666&pid=10102


A teraz dwa produkty z apteki, które zagościły na dobre w naszym domu:

5. Inhalator - z doświadczenia widzę, że zazwyczaj przydaje się już w pierwszym roku życia, zwłaszcza jeśli dziecko jest alergikiem lub ma starsze rodzeństwo. Myślę, że warto pomyśleć o nim już za wczasu, żeby potem w razie choroby nie kupować na szybko byle czego, bo nie zawsze w aptece jest duży wybór takich sprzętów. O tym jak wybrać dobry inhalator pisałam tutaj, zaś więcej o inhalacjach dowiecie się stąd. Osobiście mam inhalator taki jak na obrazku i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Dodatkowo sprzedawany jest z fajnym akcesorium o nazwie Rino Shower, które można wykorzystać przy katarze i do oczyszczania zatok :) Cena, jak za zestaw, też nie jest najgorsza. Sprawdźcie sami np. tu


http://www.ceneo.pl/38215985#crid=75867&pid=10102
źródło: ceneo.pl



6. BLF 100 - Nie akcesorium, ani też gadżet, ale preparat, którego jakoś nie potrafię się pozbyć ze swojej apteczki :D Dlatego też, z racji specyfiki mojego bloga, pozwoliłam sobie umieścić go na tej liście. Rzadko kiedy zdarza mi się być tak zadowoloną z działania jakiegoś preparatu dostępnego bez recepty. Polecam go wszystkim mającym problem z chorowitymi dziećmi. Dlaczego, pisałam już w poście o laktoferynie. Obecnie używam go doraźnie, kiedy ktoś z domowników jest chory, żeby uchronić dzieci od zachorowania lub zaraz przy pierwszych objawach przeziębienia i dzięki niemu przechodzi ono szybko i bez powikłań. Zdecydowanie lepszy niż srebro koloidalne :P Niestety firma Bayer, która obecnie jest importerem tego preparatu, nie zapłaciła mi za tę promocję, gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości :P Może chociaż przyśle mi kilka opakowań w ramach wdzięczności? ;) Bo cena niestety nie jest mała. Warto też szukać promocji, bo rozbieżność potrafi być bardzo duża: http://www.ceneo.pl/25761507#crid=75874&pid=10102


10 komentarzy:

  1. Też właśnie myślę o tym rożku i muszę się w niego zaopatrzyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja podpisuję się pod wszystkim, za wyjątkiem 4 i 6. Suszarka u nas też była w częstym użyciu, a bez leżaczki nie wyobrażałam sobie życia☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Suszarka zastąpiona szumisiem, a rogal do karmienia po prostu wymiata, mega ułatwia karmienie. No i huśtawka oraz leżaczek ratują nas w każdej krytycznej sytuacji i ułatwiają drzemki bardzo ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłaś mnie. Jak działa to BLF 100? Możesz napisać coś więcej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam o jego składniku tutaj: http://aptekamalegoczlowieka.blogspot.com/2016/02/laktoferyna-czym-jest-i-za-co-ja-lubie.html Zapraszam :)

      Usuń
  5. Rożek warto mieć ale trzeba patrzeć żeby wypełnienie było silikonowe a nie styropianowe!

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Twojej listy przydaje nam się inhalator i tak jak pisałaś u mnie biały szum. Natomiast rożki mam dwa i jakoś nie zrobiły szału, chociaż ten mniejszy był dobra podpórką pod plecki, kiedy Zosia dopiero zaczynała sama siedzieć :)
    Zupełną nowością jest dla mnie BLF-100. Koniecznie musimy wypróbować, u nas w domu często pałętają się przeziębienia w okresie jesiennym.

    OdpowiedzUsuń
  7. A co to jest bidon i suszarka? :-P Nie używaliśmy nigdy. Ostatniego z wymienionych preparatów również nie, ale chętnie się doszkolę w temacie ;)
    Rogal i bujaczek baaaardzo przydatne! A z inhalatora korzysta cała familia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas sprawdziły się: poduszka do karmienia, bujaczek i kubki niekapki, bidon ze słomka mniej ze względu na trudności z czyszczeniem słomki.

    OdpowiedzUsuń