Pamiętacie może jak w dzieciństwie, gdy złapaliście katar, Wasza babcia zaraz orzekała, że to dlatego, że nie założyliście czapki/podkoszul...

Przeziębienie. O czym nie można zapominać?

12/28/2016 Far Minka 7 Comments

Pamiętacie może jak w dzieciństwie, gdy złapaliście katar, Wasza babcia zaraz orzekała, że to dlatego, że nie założyliście czapki/podkoszulki/ciepłego golfa? Ja nie raz to słyszałam. Wśród starszego pokolenia wciąż pokutuje przekonanie, że przeziębienie bierze się z wyziębienia i że chorujemy dlatego, że nie dbamy o siebie. Myślę, że tak mocno utartego przekonania już nie zmienimy, ale niedawno, czytając pewne forum, ze zgrozą stwierdziłam, że ten mit przeniósł się także na kolejne pokolenia i ewoluował w niebezpieczny sposób. Stąd też dzisiaj poświęcę chwilę chorobie powszechnie nazywanej przeziębieniem.



Przeziębienie jest potoczą nazwą choroby górnych dróg oddechowych objawiającej się nieżytem nosa (katarem), bólem gardła, kaszlem, niekiedy gorączką. Wywołują je WIRUSY, najczęściej te zwane rhinowirusami. Tak więc jest to choroba ZAKAŹNA i nie chorujemy, bo nie założyliśmy czapki, ubraliśmy się zbyt chłodno lub nie dbaliśmy o siebie. Chorujemy, bo ktoś nas zaraził. Bo w pracy, szkole, przedszkolu czy autobusie spotkaliśmy kogoś chorego, kto "sprzedał" nam swojego wirusa. Nie musimy więc robić sobie wyrzutów (bądź ich pokornie wysłuchiwać), dlatego, że nasze dziecko znowu nabawiło się kataru. Wirusoodporni występują tylko w reklamie szczepionki przeciw grypie. Zwykli śmiertelnicy czasem ulegają wirusom i kończą z przeziębieniem. Niezależnie od obecności podkoszulki ;)

Nieprawdą jest również, że przeziębieniem nie zarażamy. Nieprawda, że skoro to "tylko przeziębienie" to można iść odwiedzić koleżankę, która ma w domu noworodka. Nieprawda, że nie stanowimy zagrożenia dla osób o osłabionej odporności. Tak samo, nieprawda, że Wasze przeziębione dziecko, kiedy pójdzie do przedszkola to nie zarazi swoich koleżanek i kolegów. Zarazi. Bo wbrew temu, co mówi Wam jego babcia, to ten katar nie jest dlatego, że nie miało podkoszulki. Jest dlatego, że do organizmu dostał się wirus. Podkoszulki i czapki innych przedszkolaków również nie uchronią ich przed zasmarkanym kolegą, który jest "tylko przeziębiony". Właśnie dzięki takiemu myśleniu, kiedy zaczyna się szkoła/przedszkole setki rodziców myślą sobie: "O nie, znowu zacznie się chorowanie...". I tak niestety jest. Bo zawsze w grupie znajdzie się takie dziecko, które jest "tylko przeziębione" i przekazuje wirusa dalej. Znajdą się również te, które zostały zapobiegawczo ubrane na bałwanka, żeby przypadkiem się nie przeziębiły. Te pewnie jeszcze szybciej zachorują, bo przegrzewanie jest de facto gorsze niż wychłodzenie. Pamiętajcie, że to, że Wasze dziecko choruje, nie oznacza, że musicie założyć mu jeszcze dodatkową parę skarpet na rajtuzy... Nie tędy droga do odporności. Zupełnie nie tędy. 

Dlatego też, zaklinam Was, pamiętajcie, że wszelkie infekcje dróg oddechowych mają zazwyczaj tylko dwie przyczyny: wirusy lub bakterie. Jedne i drugie zarażają. Tak więc, Wasze czy dziecka przeziębienie, przestaje być tylko Waszą sprawą w momencie, gdy decydujecie się bywać w miejscach publicznych czy odwiedzać rodzinę lub znajomych. Chora babcia w odwiedzinach u niemowlaka to nie jest dobry pomysł. Przeziębiona babcia to wciąż CHORA, a nie nie dbająca o siebie babcia.

Skoro już wspomniałam o bakteriach, to warto pamiętać również o drugim, powszechnym błędzie- antybiotyk na przeziębienie. Przeziębienie i grypa to choroby wirusowe. Antybiotyk to lek na bakterie. Nie działa na wirusy. Przeziębienia nie leczymy antybiotykami, bo możemy sobie co najwyżej zaszkodzić. Łapie mnie katar, a w apteczce mam jeszcze resztkę antybiotyku, więc wezmę na wszelki wypadek? W żadnym wypadku. Antybiotyk to ostateczność, którą stosuje się dopiero przy bakteryjnych powikłaniach. I to na wyraźne zalecenie i z przepisu lekarza. I tego się trzymajmy!

Mimo panującego wyjątkowo złośliwego przeziębienia, zdrówka Wam życzę i jeśli jednak Was dopadnie, to pamiętajcie: to wirus, a nie zimno Was dopadło! ;)

7 komentarze:

W ostatnich dniach naszła mnie chęć na wypróbowanie nowego kosmetyku ,w formie, której jeszcze nie stosowałam, czyli serum. Mój wybór pa...

Jak wybrać dobre serum do twarzy z witaminą C?

12/05/2016 Far Minka 1 Comments


W ostatnich dniach naszła mnie chęć na wypróbowanie nowego kosmetyku ,w formie, której jeszcze nie stosowałam, czyli serum. Mój wybór padł na serum z witaminą C. To niewiele zawężyło obszar poszukiwań, bo, jak pewnie wiecie, witamina C jest teraz bardzo modna. Postawiłam mu więc wysokie wymagania i oczywiście okazało się, że ich spełnienie i zmieszczenie się w budżecie przeciętnego Kowalskiego (i to przed świętami) nie jest łatwe. Dlatego też doszłam do wniosku, że jak już wydawać pieniądze to nie w ciemno i poświęciłam trochę czasu na research. Udało mi się dojść do pewnych wniosków, którymi teraz chcę się z Wami podzielić. Mam nadzieję, że pomogą Wam one wybrać, jeśli nie idealne, to chociaż dobre serum z witaminą C i będziecie wiedzieć czym się kierować przy wyborze kosmetyku dla siebie. Bo na pewno nie tym, żeby witamina C była lewoskrętna ;)

Dlaczego warto wybrać kosmetyk z witaminą C?


Na początek, o tym dlaczego akurat witamina C. Jakie korzyści może nam ona przynieść?

- jest bardzo silnym przeciwutleniaczem, a więc chroni komórki przed wolnymi rodnikami

- bierze udział w procesach syntezy kolagenu, a jednocześnie zmniejsza jego degradację, a to oznacza w skrócie: mniej zmarszczek

- ma działanie rozjaśniające i wyrównujące koloryt skóry, działa depigmentacyjnie. Pomaga pozbyć się przebarwień np. potrądzikowych lub powstałych w ciąży

- ma działanie przeciwzapalne, a więc może być pomocna przy leczeniu stanów zapalnych np. trądziku

- jako antyutleniacz zapobiega utlenianiu się łoju i zatykaniu porów, co również może być pomocne w walce z niedoskonałościami skóry

Z tych właśnie powodów serum z witaminą C (albo krem, jeśli ktoś woli taką formę) wydaje mi się rozwiązaniem idealnym dla kobiet, które już pożegnały się z wiekiem nastoletnim i szukają kosmetyków zapewniających skuteczną ochronę przeciwzmarszczkową, a jednocześnie, jak na złość, nie pożegnały się z tendencją do tworzenia się wyprysków. Czyli dla takich jak ja. I myślę, że nie ja jedna mam ten problem.

Na co zwrócić uwagę wybierając serum z witaminą C?


Ta niepozorna witaminka lubi narobić wokół siebie trochę zamieszania. W kosmetykach nie jest inaczej. Również sprawia problemy. Pierwszym, najważniejszym z nich jest TRWAŁOŚĆ. Witamina C niestety nie jest związkiem stabilnym i trwałym. Bardzo łatwo ulega rozkładowi i jedyne co do tego potrzebuje to tlen i światło. Czyli praktycznie wystarczy, że otworzymy opakowanie naszego super drogiego serum z witaminą C, a już nam ona zaczyna uciekać. Bad news. Żeby trochę temu zapobiec większość tego typu kosmetyków pakowana jest w buteleczki z ciemnego szkła. Jeśli znajdziecie jakieś w przezroczystej, to możecie od razu z niego zrezygnować.
Kwas L-askorbinowy, czyli witamina C jest najmniej trwała. Tak więc, jeśli producent chwali się, że jego produkt zawiera czystą witaminę C, lewoskrętną czy cokolwiek w tym stylu, to pamiętajcie, że tak naprawdę to wcale nie zaleta. To po prostu najtańsze rozwiązanie. Niestabilna wit.C po otwarciu zaczyna się rozkładać. Po miesiącu od otwarcia opakowania jej stężenie maleje o połowę. Po kilku tygodniach tak naprawdę serum może nam zmienić kolor i stracić jakiekolwiek właściwości.
Są też dużo bardziej stabilne formy, którymi są estry palmitynianowe kwasu askorbionwego, fosforan askorbylu i glikozyd askorbylowy. Z tych trzech form celowałabym w estry, gdyż glikozydy są droższe w produkcji i cena szybuje w górę, zaś fosforan jest słabo wchłaniany. Istnieje również tetraizopalmitynian askorbylu, którego stabilność wynosi podobno ponad rok.
Dodatkowo kosmetyki z wit. C mogą być wzbogacane przeciwutleniaczami, które będą zwiększać ich trwałość. Nie muszą to być sztuczne przeciwutleniacze, ale np. olejki roślinne o takich właściwościach, które dodatkowo będą miały pozytywny wpływ na naszą cerę.

Kolejny problem, który stwarza nam witamina C w kosmetykach to PRZENIKANIE, czyli wchłanianie do głębszych warstw skóry. Aby uzyskać optymalny efekt, korzystne byłoby, żeby serum nie działało tylko na zewnętrzną warstwę skóry, ale przenikało głębiej. Niestety witamina C jest witaminą rozpuszczalną w wodzie, a co za tym idzie, trudno przechodzi przez lipidowe warstwy naskórka. Tutaj również przewagę zyskują estry, które są lepiej rozpuszczalne w tłuszczach i łatwiej przenikają w głąb skóry. Wśród nich przoduje tetraizopalmitynian askorbylu, który przenikalność ma na tyle dobrą, że jest efektywny już w stężeniu 1-3%, podczas gdy na innych form za optymalne stężenie przyjmuje się 15%.

KRÓTKI SKŁAD to kolejna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę. Chodzi mi oczywiście o substancje pomocnicze. Jest to łatwiejsze do osiągnięcia właśnie w przypadku serum, gdyż krem zawsze zawiera więcej składników, niekoniecznie o korzystnym wpływie (parabeny, konserwanty etc.). 

Próbując wybrać serum dla siebie przejrzałam kilkanaście składów INCI i kierując się opisanymi wyżej kryteriami, porównałam stosunek jakości do ceny. Mój wybór padł na Mincer Pharma Vita C Infusion. Warto poszukać go w promocji, bo rozstrzał cenowy jest dość spory, ale cena ogólnie czyni go osiągalnym. Tutaj możecie sprawdzić: klik.
Jego skład prezentuje się następująco:


Jak widzicie mamy tu wysoko w składzie stabilną i dobrze przenikającą formę wit.C, bogactwo olejków i nie ma praktycznie żadnych zbędnych składników. Mam nadzieję, że mnie nie rozczaruje, bo wygląda naprawdę obiecująco.

A Wy macie jakieś swoje ulubione kosmetyki z witaminą C?

1 komentarze: