Spirulina zalicza się do bardzo modnych ostatnio superfoods. Jest bogatym źródłem białka i witamin i jak to z superfood bywa, prawdopodo...

Ciemna strona spiruliny

6/30/2016 Far Minka 15 Comments



Spirulina zalicza się do bardzo modnych ostatnio superfoods. Jest bogatym źródłem białka i witamin i jak to z superfood bywa, prawdopodobnie jest dobra na wszystko, ale nie została jeszcze dobrze przebadana. Jako, że zawsze podchodzę nieufnie do takich nowinek, które jeszcze nie zostały zbadane, ale już, często za sprawą dobrej reklamy + mody, przynoszą miliony producentom, postanowiłam przyjrzeć się minusom spiruliny. Okazało się, że szukanie jej ciemniejszej strony wcale nie było trudne, choć szukając informacji w wyszukiwarce, zazwyczaj trafia się na same superlatywy. Ja postanowiłam poszukać badań i naukowcy również i tym razem mnie nie zawiedli.


Czym jest spirulina? 


Spirulina jest de facto określeniem sinicy z gatunku Arthrospira. Kto bywa nad morzem, pamięta na pewno sytuacje, gdy kąpieliska zamykane są z powodu obecności toksycznych sinic. Jak się domyślacie, spirulina do nich nie należy. Czy to sprawia, że jej zażywanie jest w pełni bezpieczne? Nie do końca. Ale o tym za chwilę. Optymalne warunki do wzrostu tej sinicy to temperatura w granicach 35-38 stopni Celsjusza. Dlatego też produkowana jest głównie w krajach tropikalnych, o gorącym klimacie, bo tam jest to najbardziej opłacalne. Najwięksi producenci pochodzą z Kalifornii, Hawajów i Chin. Pozyskują oni spirulinę z naturalnych zbiorników bądź hodują w specjalnych zewnętrznych systemach. Możliwa jest również produkcja spiruliny w specjalnych zamkniętych bioreaktorach, które zapewniają jej odpowiednie warunki do wzrostu, jednak jest to proces dużo droższy i póki co na takie rozwiązanie zdecydowali się jedynie Niemcy.
Spirulinę można nabyć w postaci proszku albo tabletek, zarówno w aptekach, sklepach zielarskich, jak i przez internet. Rejestrowana jest oczywiście jako suplement diety. Mimo, moim zdaniem, mało korzystnej ceny, cieszy się ona dużą popularnością. Koszt kuracji najbardziej popularną spiruliną Cyanotech to ok. 50 groszy za gram. Aktualną cenę proszku możecie sprawdzić tutaj, a tabletek tutaj.
Na rynku światowym istnieje kilku wiodących dostawców, których preparaty trafiają do wielu krajów ( obecnie produkcja sięga 1300 ton rocznie! A prognozowany jest oczywiście dalszy wzrost.) Dlatego też ta spirulina, którą kupujemy u nas, będzie tą samą, którą nabywają nasi europejscy sąsiedzi. Część z nich zabrała się również za jej badanie. Jedno z takich ciekawych badań przeprowadzili Greccy naukowcy i między innymi do ich wyników będę się odwoływać.

 

 

Jakie zagrożenia niosą ze sobą preparaty spiruliny?


Podstawowym problemem jest czystość. Sinice mają to do siebie, że nigdy nie występują jako pojedynczy gatunek, ale stanowią miksturę różnych gatunków, w tym cyjanogennych, czyli toksycznych. Oczywiście producenci poddają spirulinę procesom uzdatniania i oczyszczania, jednak na ile są one dokładne i efektywne? Nad tym właśnie zastanawiali się Grecy i to postanowili sprawdzić. W tym celu przebadali 31 suplementów diety zakupionych z różnych źródeł, które miały zawierać spirulinę, bez żadnych dodatków. Jakie były wyniki? Większość z nich faktycznie zawierała spirulinę jako dominujący składnik (81-100%), chociaż zdarzył się też taki "kwiatek", gdzie było jej tylko 48,6%. Pozostały odsetek stanowiły inne cyjanobakterie, w tym wykryto co najmniej 3 toksyczne. Dla przypomnienia - toksyny sinic mogą prowadzić do: wymiotów, biegunek, gorączki, uszkodzenia wątroby, bóli mięśni i stawów, porażenia mięśni, niewydolności oddechowej prowadzącej do śmierci. Jak obliczyli naukowcy, zawartość sinic wytwarzających cyjanotoksyny w suplementach jest taka, że ryzyko stanowi przyjmowanie dawki 4g dziennie. O ile objawy zatrucia pokarmowego można rozpoznać szybko, o tyle o tym, że uszkadzamy sobie stopniowo wątrobę, bądź mięśnie, możemy przekonać się dopiero po czasie...

Kolejny problem - bakterie. Duże hodowle wodne nie są sterylne, a panujące tam warunki są idealne do rozwoju bakterii. Naukowcy zbadali więc suplementy na zawartość bakterii. W sprawdzonych 31 produktach znaleźli 469 różnych gatunków bakterii. Niezły wynik, nie? Były tam między innymi bakterie z rodzajów Pseudomonas, Clostridium, Enterococcus, które są powszechnie znane jako chorobotwórcze. Większość próbek zawierała podobne mikroorganizmy, jak próbki z okolicznych ścieków. Trudno w tej sytuacji dziwić się, że niektórzy stosujący spirulinę odczuwają nudności i zawroty głowy. Warto wtedy zastanowić się, czy jest to objaw oczyszczania organizmu czy może właśnie wręcz przeciwnie. Co ciekawe, na obecność bakterii w próbkach nie miało wpływu położenie geograficzne hodowli ani jej typ. Wszystkie sprawiedliwie był zanieczyszczone...

Ostatnia kwestia - metale ciężkie. Zdolność wiązania metali ciężkich przez spirulinę jest często przedstawiana jako jedna z jej zalet. Polecana jest do oczyszczania organizmu z metali ciężkich. Takie jej właściwości faktycznie zostały potwierdzone naukowo. Ba, są naprawdę duże. Tylko czy to faktycznie dobrze? Właściwości te wykorzystywane są w głównej mierze do oczyszczania wód. Gdy zbiornik wodny zanieczyszczony jest metalami ciężkimi, sinica ta wiąże je w dużych ilościach, oczyszczając wodę. Teraz połączmy to z faktem, że bywa pozyskiwana ze środowiska naturalnego. Zażywając taki suplement nie otrzymujemy więc remedium na metale ciężkie, a wręcz przeciwnie - serwujemy sobie ich potężną dawkę.

Co teraz sądzicie o tym superfood? Warto czy nie warto? A może znacie jakieś preparaty z certyfikatami czystości mikrobiologicznej i na zawartość metali ciężkich?

15 komentarze:

G

Jak rozpoznać dobrego tatę?

6/22/2016 Far Minka 0 Comments

G

0 komentarze:

 Dzisiaj na tapetę biorę temat bolesnego ząbkowania. Istnieją dzieci, które przechodzą ząbkowanie bezboleśnie albo nie na tyle dokuczliwie, ...

Jak ulżyć dziecku w bólu? Przegląd preparatów na ząbkowanie

6/21/2016 Far Minka 8 Comments

 Dzisiaj na tapetę biorę temat bolesnego ząbkowania. Istnieją dzieci, które przechodzą ząbkowanie bezboleśnie albo nie na tyle dokuczliwie, by spędzało ono sen z powiek rodzicom, jednakże większość staje się w tym czasie marudna, popłakuje, gorzej sypia, częściej domaga się karmienia lub wręcz przeciwnie - traci apetyt. Mogą się w tym czasie pojawić również dodatkowe objawy np. w postaci gorączki, rozwolnienia. Trzeba jednak uważać, by nie zwalać wszystkiego na zęby i nie zignorować objawów choroby. Skupmy się zatem na tym: jak możemy ulżyć dziecku w bólu?



Przyjrzyjmy się preparatom na ząbkowanie dostępnym w aptekach. Można je roboczo podzielić na dwie grupy: posiadające w składzie substancję miejscowo znieczulającą i nie posiadające jej.

Żele na ząbkowanie z lidokainą


 W przypadku tych żeli warto zwrócić uwagę  na dawkę lidokainy - najsilniejszy pod tym względem jest Bobodent. Trzeba jednak pamiętać także o ryzyku jakie niesie ze sobą lidokaina tzn.trzeba uważać:
- na reakcje nadwrażliwości na środki miejscowo znieczulające
-  na interakcje z innymi lekami (są to leki rzadko stosowane u niemowlaków, ale uwaga np. na leki antyarytmiczne)
- na dawkowanie - nie wolno przekraczać maksymalnych dawek.

Efekt znieczulający pojawia się po około 5 minutach i utrzymuje się do 30 minut.
Warto zwrócić uwagę na zawartość rumianku, który działa korzystnie, bo przeciwzapalnie, ale z drugiej strony- ostrożnie u alergików, gdyż należy do rodziny Asteraceae, która bardzo często powoduje uczulenia.

Nazwa: Dentinox N
Kategoria: lek
Substancje aktywne: lidokaina 34 mg/10 g, wyciąg z rumianku
Działanie: miejscowo znieczulające (lidokaina), przeciwzapalne (rumianek)
Stosowanie: 2-3 razy na dobę

Nazwa: Calgel
Kategoria: lek
Substancje aktywne: lidokaina 33 mg/ 10 g, chlorek cetylpirydyniowy 10 mg/ 10 g
Działanie: miejscowo znieczulające (lidokaina), odkażające (chlorek cetylpirydyniowy)
Stosowanie: do 6 razy na dobę
Uwagi: w substancji smakowej znajduje się w znikomych ilościach rumianek (nie na tyle, żeby działać, ale na tyle by uczulić ;) ).

Nazwa: Bobodent
Kategoria: lek
Substancje aktywne: lidokaina 50 mg/ 10 g, wyciąg z rumianku, wyciąg z tymianku
Działanie: miejscowo znieczulające (lidokaina), przeciwzapalne (rumianek, tymianek)
Stosowanie: 3 razy na dobę (max do 6 razy)


 Preparaty na ząbkowanie nie zawierające lidokainy


Preparaty te są bezpieczniejsze niż te z lidokainą, niektóre można stosować częściej, ale i efekt prawdopodobnie będzie słabszy. Warto, po raz kolejny, zwrócić uwagę na rumianek w składzie. No i rzućcie okiem na kategorie dostępności ;)

Nazwa: Anaftin baby
Kategoria: wyrób medyczny
Substancje aktywne: substancje tworzące żel bioadhezyjny (nie przynudzam nazwami chemicznymi, bo chodzi nam o cel, w jakim się tu znalazły ;) ), aloes, szafran uprawny
Działanie: żel bioadhezyjny tworzy warstwę ochronną na dziąsłach chroniąc przed podrażnieniami. Aplikator posiada silikonowe wypustki, które masują bolące dziąsło.
Stosowanie: tak często jak to konieczne


Nazwa: Denti baby
Kategoria: wyrób medyczny
Substancje aktywne: rumianek 5%, kozłek lekarski 5%, wyciąg z propolisu 5%
Działanie: łagodzące, przeciwzapalne
Stosowanie: tak często jak to konieczne


Nazwa: Pansoral
Kategoria: kosmetyk
Substancje aktywne: rumianek, prawoślaz
Działanie: łagodzące 
Stosowanie: 3-4 razy dziennie
Uwaga: parabeny w składzie! (o kontrowersjach wokół parabenów poczytacie tutaj)


Nazwa: Dentosept A mini
Kategoria: kosmetyk
Substancje aktywne: oktenidyna, cytrynian cynku, gliceryna, panthenol, wit.B2, B3, olejek miętowy, wyciąg z eukaliptusa
Działanie: antybakteryjne, przeciwgrzybicze, ochronne, łagodzące, chłodzące
Stosowanie: zależy od wieku, u najmłodszych do 3 razy na dobę


Nazwa: Kin Baby
Kategoria: kosmetyk
Substancje aktywne: rumianek, szałwia, panthenol
Działanie: ochronne, łagodzące
Stosowanie: 3-4 razy na dobę


Nazwa: Camilia
Kategoria: lek homeopatyczny
Substancje aktywne: rumianek 333,3 mg, szkarłatka 333,3 mg, rzewień 333,3 mg
Działanie: łagodzi ból, stany zapalne i biegunki (jeśli ktoś wierzy w działanie rozcieńczeń ;) )
Stosowanie: 3-6 razy na dobę

Poza farmakologią możemy także wspomagać się domowymi sposobami: schłodzonymi w lodówce gryzakami czy twardymi warzywami np. marchewką (uwaga na ryzyko zakrztuszenia, gdy dziecko ma już zęby!). A może macie inne sprawdzone sposoby na ząbkowanie?

Mam nadzieję, że moje zestawienie ułatwiło Wam wybór odpowiedniego dla Waszego dziecka preparatu :)

8 komentarze:

O tym, jak zwalczać gorączkę u dziecka pisałam w pierwszym wpisie - tutaj. Nie wspomniałam wtedy jednak o jednej chorobie, w której leki p...

Gorączka przy ospie wietrznej - jak ją bezpiecznie zwalczać?

6/18/2016 Far Minka 0 Comments

O tym, jak zwalczać gorączkę u dziecka pisałam w pierwszym wpisie - tutaj. Nie wspomniałam wtedy jednak o jednej chorobie, w której leki przeciwgorączkowe należy stosować z większą ostrożnością. Jest nią ospa wietrzna. Jest to powszechna choroba wirusowa, która często dotyka dzieci, zwłaszcza w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Przebiega z gorączką, charakterystyczną wysypką i ogólnym pogorszeniem samopoczucia. Sama w sobie, gdy nie wystąpią powikłania, choć nieprzyjemna, nie jest groźna. Groźniejsze w skutkach mogą okazać się właśnie powikłania po ospie i dlatego ważne jest właściwe leczenie, by zminimalizować ryzyko ich wystąpienia. Co ze swojej strony możemy zrobić by ich uniknąć? Zadbać o to, by właściwie walczyć z gorączką. Nie każdy wie o tym, że podczas ospy wietrznej należy unikać stosowania ibuprofenu.  Lekiem z wyboru staje się wtedy paracetamol i to nim staramy się zwalczać gorączkę. Leki z ibuprofenem, czyli np. Nurofen, Ibufen, Milifen, MIG, Ibum zostawiamy jako ostatnią deskę ratunku mając w pamięci, czym może grozić ich podanie.



Do czego może prowadzić podanie ibuprofenu podczas ospy?



Ibuprofen prowadzi do spadku ilości neutrofilów i zmniejszenia odporności komórkowej. O ile podczas zwykłego przeziębienia, nie prowadzi to do żadnych niepokojących skutków, o tyle przy ospie taki spadek odporności może doprowadzić do groźnych powikłań. Są nimi zakażenia bakteryjne, o które łatwo z racji występujących podczas tej choroby swędzących zmian skórnych. Najczęściej są to zakażenia gronkowcami bądź paciorkowcami, które w efekcie mogą prowadzić do powstawania ropni, zapaleń tkanki łącznej i martwiczego zapalenia powięzi. Pamiątką po takim przebiegu choroby są szpecące blizny. Gorszy scenariusz obejmuje rozwinięcie się sepsy, która, jak wiadomo, może stanowić nawet zagrożenie życia. Jedno z badań klinicznych wykazało, że ryzyko wystąpienia nadkażeń bakteryjnych przy ospie wzrasta aż 10-krotnie w przypadku zwalczania gorączki właśnie ibuprofenem.

Przy okazji, chciałam przestrzec przed głupim i nieodpowiedzialnym trendem, jakim jest ospa-party. Jest tyle możliwych złych scenariuszy przebiegu tej choroby, że oczywistą głupotą jest sprowadzanie jej na dziecko z własnej woli. Ospa jest na tyle zakaźna, że prawie każde dziecko prędzej czy później na nią zachoruje, ale po co to przyspieszać?

Pozdrawiam i życzę weekendu bez podejrzanych wysypek ;)
Far Minka

0 komentarze:

Dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z położną Magdą Stankiewicz, prywatnie mamą dwójki dzieci, na temat tego, jak wyobraża sobie idealną opie...

Idealna opieka okołoporodowa - czego oczekiwać i do czego dążyć? Rozmowa z położną

6/13/2016 Far Minka 1 Comments


Dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z położną Magdą Stankiewicz, prywatnie mamą dwójki dzieci, na temat tego, jak wyobraża sobie idealną opiekę okołoporodową. Wszystkie doskonale wiemy, że w polskich szpitalach wygląda ona bardzo różnie, a młode przyszłe mamy (szczególnie te w pierwszej ciąży) często nie wiedzą czego powinny oczekiwać i jak się do porodu przygotować. Mam nadzieję, że ta rozmowa pomoże Wam stworzyć swój idealny obraz porodu i dążyć do niego, aby w przyszłości wspominać poród jako ten cudowny moment narodzin ukochanego dziecka, a nie traumę.







- Na początek zacznijmy od otoczki. Ostatnio popularne stało się zwiedzanie porodówki przed porodem. Na co Twoim zdaniem powinna zwrócić uwagę przyszła mama podczas takiej „wycieczki”? Które udogodnienia są warte uwagi: prysznic, wanna do porodu w wodzie, worki sako, piłki do skakania a może jeszcze coś innego?



- Ważna jest przede wszystkim opieka, bo bez wanny czy worka sako również da się urodzić. Podczas "zwiedzania" zwróćcie uwagę na pacjentki, które kręcą się po oddziale, np czy ktoś z personelu jest na sali i pomaga pacjentkom. To ważne, bo Wy też będziecie potrzebować takiej pomocy. Druga rzecz to sala porodowa - czy ma własną łazienkę (chodzenie gdziekolwiek w krótkiej przewie między skurczami bywa dość problematyczne), jeśli jest łazienka, to przydałby się prysznic - łagodzi ból, pozwala oderwać myśli i zwyczajnie chłodzi w gorące dni. Fajnie jeśli znajdzie się tam jeszcze duża dmuchana piłka, materacyk bądź inne miejsce na którym można klęczeć nie uszkadzając kolan (jeszcze się przydadzą). Na końcu fotel porodowy - z doświadczenia wiem, że dobrze rodzi się na takim, który "łamie się" w kształt litery V. Jest wygodniejszy niż płaskie łóżko - bo na nim Pacjentka sama musi przyjąć taką pozycję a to wymaga dodatkowej siły. Jeśli wybierasz do porodu którąś z pozycji wertykalnych, zapytaj osobę oprowadzającą czy mają potrzebny sprzęt - np. krzesełko porodowe, przeszkolony w tym kierunku personel i doświadczenia w tego rodzaju porodach. Podczas takiej „wycieczki” należy przede wszystkim pytać, pytać i jeszcze raz pytać.






- Co sądzisz o szkole rodzenia albo wizytach u położnej środowiskowej przed porodem? Warto?



- Oczywiście, że warto. Każda informacja jest cenna. Zarówno na temat ciąży, jak i porodu czy pielęgnacji dziecka. Kobieta która już rodziła, ma zarys tego co może się stać - choć każdy poród jest inny. Dlatego każda rzetelna informacja jest na wagę złota. Położna środowiskowa również jest dla nas - skorzystajmy z jej pomocy już przed porodem. Nawet jeśli ma być to tylko wizyta zapoznawcza, to o ile swobodniej będzie się czuła młoda mama przyjmując na wizycie poporodowej położną środowiskową którą zna, a nie anonimową Panią z przychodni.





- Przychodzi godzina zero. Ciężarna trafia do szpitala i staje oko w oko z położną, która będzie przy jej porodzie. Dla położnej pewne rzeczy mogą być oczywiste, zaś rodząca może być na tyle zestresowana, że również nie będzie wiedziała o czym powinna z nią porozmawiać. Stąd mogą wyniknąć pewne nieporozumienia. O czym warto pamiętać w tym momencie?



- Po pierwsze pytać! Zawsze, wszędzie i o wszystko. Co, kiedy i dlaczego. Takie jest prawo Pacjentki - prawo do informacji. Sama zawsze tłumaczyłam Pacjentkom jak widzę nasze kolejne kilka wspólnie spędzonych godzin, ale tak jak piszesz, dla mnie pewne rzeczy są oczywiste. Dlatego ja staram się tłumaczyć wszystkie niejasności a w razie wątpliwości - proszę pacjentkę aby pytała.





- Co to jest plan porodu i w czym nam może pomóc?



- Plan porodu został wprowadzony aby ułatwić komunikację między Pacjentką a personelem. Często Pacjentki w stresie nie chcą lub nie potrafią wyrazić swoich próśb. Napisany wcześniej, na spokojnie, plan porodu pomaga nakreślić tory, którymi Pacjentka chciałaby poprowadzić swój poród. Oczywiście w miarę możliwości - jeśli poród przebiega w pełni fizjologicznie mamy olbrzymią dowolność w działaniu, jeśli cokolwiek odbiega od normy niestety pewne części planu porodu naturalnie nie mogą być spełnione ( prostym przykładem jest dwugodzinny kontakt "skóra do skóry" po cięciu cesarskim - gdzie pacjentka po zabiegu przebywa przez dwie godziny na Sali Obserwacyjnej przy oddziale Intensywnej Terapii, a nie zawsze można tam przetransportować noworodka). Podsumowując - warto napisać plan porodu i przedyskutować go na sali porodowej ze swoją położną.





- Rodząca trafia na salę porodową. Jak Twoim zdaniem powinna wyglądać idealna opieka położnej nad rodzącą?



- To pytanie rzeka - mogłabym pisać godzinami o ideale. Jedna położna dla jednej Pacjentki podczas porodu, pojedyncze sale porodowe i poporodowe, pomoc po porodzie w szpitalu kontynuowana codziennie w domu przez kilka godzin dziennie. Każda położna ma swoje spojrzenie na ideał opieki, ale chyba wszystkie chciałybyśmy, aby na oddziałach było nas więcej - to niedobory w personelu stanowią olbrzymi problem w opiece nad Pacjentką.





- Co sądzisz o porodzie rodzinnym? Tata na sali porodowej jest Twoim zdaniem pomocny? Czy jednak lepszy jest tzw. trakt porodowy?



- Poród rodzinny to sprawa indywidualna każdej Pacjentki – mąż/partner również musi chcieć uczestniczyć w takim wydarzeniu - zmuszanie go nie ma najmniejszego sensu, bo nie będzie pomocny ani przyszłej mamie ani położnej. Bardzo często mąż/mama/koleżanka (bo poród rodzinny nie oznacza obecności wyłącznie męża/partnera) są niejako łącznikiem między mną a Pacjentką, bo ja widzę Pacjentkę pierwszy raz i nie zawsze mam na tyle czasu aby ją poznać, a osoba uczestnicząca w porodzie może pomóc mi rozszyfrować oczekiwania przyszłej mamy.





- Chciałabym jeszcze zapytać o pozycje do porodu. W wielu szpitalach wciąż preferowana jest pozycja leżąca. Czy słusznie?



- Pozycja leżąca wynika z medykalizacji porodu, czyli z przeniesienia go z domowego zacisza do szpitala w którym to personel "dyktuje zasady". Do połowy XVIII wieku kobiety rodziły w kuckach, na krzesłach porodowych bądź stojąc, nawet Królowe rodziły w ten sposób - bo jest to naturalna pozycja porodowa. Przyjmując "wygodną" pozycje podczas skurczy, 95 % pacjentek kuca, pochyla się do przodu bądź klęczy. Jeszcze nie spotkałam takiej, która kładłaby się na łóżku, żeby ulżyć sobie podczas skurczu. Kiedy do porodu zaczęli angażować się mężczyźni, czyli lekarze i skonstruowano pierwsze kleszcze położnicze, kobieta do porodu została położona na łóżku - oczywiście dla wygody osób odbierających poród. I tak stworzono modę na porody w pozycji leżącej. Dalsza medykalizacja porodu, ugruntowała pozycję leżącą jako tą, którą powinna przyjąć rodząca, niestety dla wygody personelu, nie swojego. Obecny trend, który nawołuje do powrotu do tamtych praktyk, jest według mnie jak najbardziej słuszny. Oby jak najwięcej kursów i oby przeszkolone w tym kierunku położne mogły praktykować w szpitalach bez przeszkód. 
 





- Dziecko szczęśliwie przychodzi na świat. Co dalej? Jak powinny wyglądać pierwsze godziny po porodzie?



- Po pierwsze - jeśli dziecko rodzi się w dobrym stanie, to dajmy mu spokój. Połóżmy u mamy na piersiach i dajmy im spędzić pierwsze dwie godziny wspólnie. To olbrzymia dawka znieczulających endorfin dla obojga, dziecko kolonizuje się "przyjaznymi" bakteriami matki, co ma olbrzymie następstwa w dalszym rozwoju odporności, trawienia i prawidłowym rozwoju dziecka. Nie wyrywajmy dziecka, żeby je zważyć czy zmierzyć, to może poczekać. Jeśli mama chce karmić piersią, należy pomóc jej przystawić dziecko do piersi - jeśli oczywiście wymaga takiej pomocy. Po dwóch godzinach od urodzenia się łożyska, mama wraz z dzieckiem powinna być przeniesiona na swoją salę. Tam powinien czekać na nią posiłek - sama z uśmiechem na twarzy wspominam kanapkę z serem i ciepłą herbatę po urodzeniu syna - to była najpyszniejsza herbata pod słońcem :). W miarę możliwości kobieta powinna wypocząć, spróbować się przespać, choć nie jest to łatwe póki adrenalina nadal działa.






- A karmienie piersią? Powinnyśmy oczekiwać pomocy od położnej w tej kwestii?



- Większość kobiet wyraża chęć karmienia piersią swojego nowo narodzonego dziecka, niestety ta droga dla wielu kobiet nie jest prosta, miła i bezbolesna. Położna to pierwsza osoba, która powinna posłużyć fachową radą, a z tym bywa różnie. Poziom wiedzy położnych jest bardzo zróżnicowany, wynika to z wielu rzeczy - od błędów powielanych z dawnych czasów kiedy na oddziałach położniczych królowała butelka, przez braki w szkoleniu personelu – praktycznie nie ma bezpłatnych szkoleń na temat karmienia piersią, a nie każdą z nas stać aby wydać 300-500 zł na takie szkolenie raz w roku, brak czasu – jedna położna na dwadzieścia Pacjentek to zdecydowanie za mało. Problem również polega na tym, że wsparcie dla kobiety po porodzie, jeśli nawet otrzyma je w szpitalu, kończy się za jego drzwiami – położne środowiskowe wykonując wizyty patronażowe, również są ograniczone czasowo – w ciągu godziny położna środowiskowa musi wykąpać, zważyć, zbadać dziecko i młodą mamę. Zebrać wywiad, wypełnić dokumenty, porozmawiać z Pacjentką – niestety to bardzo mało czasu aby zawrzeć wszystkie niezbędne informacje na temat połogu i karmienia piersią. Edukacja na ten temat kuleje i wymaga natychmiastowej poprawy.





- Ty swoje dzieci rodziłaś w Holandii. Jak wygląda tamtejsza opieka okołoporodowa w porównaniu z naszą? Bardzo kiepsko wypadamy? A może dostrzegasz jakąś przewagę naszych szpitali nad tamtejszymi?



- Holenderska opieka w okołoporodowa zdecydowanie różni się od naszych standardów. W Holandii nadal około 40% kobiet rodzi w domach, coraz popularniejsze stają się „Hotele porodowe” obsługiwane wyłącznie przez położne, a w szpitalach rodzi się z wyraźnego medycznego wskazania – jeśli jednak chcemy rodzić w szpitalu , trzeba za tą możliwość dopłacić. Trudno mi się wypowiadać na temat opieki okołoporodowej w holenderskich szpitalach – pierwsze dziecko rodziłam w domu, z drugim dotarłam praktycznie na sam finał do szpitala. Ginekologa nie widziałam ani razu ani w pierwszej ani w drugiej ciąży, ale sama opieka nad ciężarną bardzo różni się od polskiej. Tak jak w Polsce, tak w Holandii porody odbierają położne, ale różnica polega na tym, że w Holandii położna to w pełni autonomiczna jednostka, dopóki poród przebiega fizjologicznie nie musi kontaktować się z lekarzem. To położna od początku prowadzi ciążę (lekarz ginekolog prowadzi tylko ciąże powikłane), zleca badania i wykonuje USG (bądź kieruje do jednostki która je wykonuje). Kiedy nadchodzi „godzina 0” to położna przyjeżdża do domu Pacjentki, bada ją i decyduje – czekamy spokojnie lub jedziemy do szpitala/hotelu, lub przygotowujemy się do porodu w domu i wzywamy opiekunkę poporodową. I to również jest nowość dla nas. W Holandii po porodzie do domu przychodzi Pani – wyszkolona opiekunka poporodowa, która pomaga młodej mamie przy pielęgnacji dziecka, kąpie je, waży, sprawdza temperaturę, kontroluje również parametry u mamy. Sprząta, czasem przygotowuje posiłki, również zajmuje się starszymi dziećmi – na przykład odprowadza je do szkoły bądź przedszkola. Taka opieka trwa przez 7 do 10ciu dni po porodzie w zależności czy był to poród siłami natury czy Cięcie Cesarskie. Opiekę w domu można zamienić na pobyt w hotelu położniczym z 24 godzinna opieką.

Tutejsza opieka okołoporodowa zdecydowanie różni się od opieki w Polsce – ale czy mogę którąś ocenić jako lepszą lub gorszą? Nie, jest po prostu inna, bo oczekiwania Pacjentek są różne.


Mam nadzieję, że takie spojrzenie na poród z perspektywy położnej było dla Was ciekawe i pomogło stworzyć wizję tego, czego same oczekujecie. Obecne mamy zapraszam do podzielenia się doświadczeniami. Na jaką opiekę Wy trafiłyście?

1 komentarze:

Ciąża to magiczny czas, ale też momentami bardzo trudny. Mówi  się, że to nie choroba, ale nie oszukujmy się - mdłości, zgaga, puchnięcie, b...

5 sposobów na przetrwanie III trymestru ciąży

6/10/2016 Far Minka 4 Comments

Ciąża to magiczny czas, ale też momentami bardzo trudny. Mówi  się, że to nie choroba, ale nie oszukujmy się - mdłości, zgaga, puchnięcie, bóle kręgosłupa to wszystko nie są objawy, które powodują, że czujemy się kwitnąco. Dla wielu kobiet najtrudniejszy okazuje się III trymestr, kiedy czują się ociężałe, a duże już dziecko uciska na różne narządy powodując dyskomfort. Poza radością czują wtedy zniecierpliwienie i nierzadko zadają sobie pytanie: "Kiedy ono wreszcie wyjdzie?". Nie zamierzam jednak podawać Wam sposobów na przyspieszenie porodu. Dajmy maluszkowi tyle czasu, ile potrzebuje. Podpowiem Wam za to, jak umilić sobie ten ostatni trymestr, by czas oczekiwania się nie dłużył i mijał jak najbardziej komfortowo.



Sposób 1 
Miej zawsze pod ręką, na stoliku nocnym, migdały i Gaviscon.
To był mój zestaw obowiązkowy przed snem. Oczywiście jest to sposób na zgagę, która męczy prawie każdą ciężarną. Jeśli Cię ominęła, zazdroszczę ;) Zawsze przed snem, ale i w trakcie dnia, w razie ataku zgagi ratowałam się migdałami. Jeśli one nie pomogły, szedł w ruch Gaviscon - wyssać tabletkę albo wypić zawiesinę i szybko spać póki zgaga śpi ;)


Sposób 2
Poduszka-wałek na dobry sen.
Kiedy mój małżonek przeczytał poprzedni wpis o gadżetach dla dzieci, zapytał czemu nie napisałam o mojej poduszce. Tak, wciąż pamięta, że była ona moim najlepszym przyjacielem i towarzyszyła mi nawet w trakcie pobytów w szpitalu. Nie znalazła się na tamtej liście, bo przecież była ona o akcesoriach dla dzieci, a poducha była moim gadżetem. Musiała więc znaleźć się tutaj.
Można ją wykorzystać na wiele sposobów.
źródło: allegro.pl
 
Osobiście do karmienia wolałam jednak mniejszy rogal, który pokazywałam w poprzednim wpisie, ale do spania ta była cudowna. Niechętnie się z nią rozstałam, ale jej miejsce w łóżku zajął Mały Człowiek, więc nie było wyjścia ;) Cenowo mamy spory rozstrzał, ale ja miałam taką: klik i w zupełności wystarczyła. Czy sówki są nadal w modzie wyprawkowej? ;)


Sposób 3
Zaopatrz się w dobre wciągające książki.
Wciągająca lektura pozwoli zapomnieć o dolegliwościach i dłużącym się czasie. Moim przyjacielem nr 2 stał się czytnik e-booków. Tylko pamiętajcie, żeby zalegać z książką na lewym boczku ;)


Sposób 4
To co kobiety lubią najbardziej - zakupy ;)
III trymestr zazwyczaj nie jest okresem, w którym mamy jeszcze siłę na długie wędrówki po sklepach, ale od czego jest internet?  Podobno dla kobiet zakupy są niczym antydepresant, a to idealny czas, jeśli nie najwyższy, by uzupełnić wyprawkę dla maluszka. Nie ma chyba przyjemniejszych zakupów niż kupowanie maleńkich, słodkich ubranek niemowlęcych. Ja, jako leżąca prawie do terminu porodu i to dwa razy, kompletowałam wyprawkę właśnie przez internet i polecam ten sposób. Kupiłam tak wszystko począwszy od wkładek laktacyjnych, a skończywszy na łóżeczku.



Sposób 5
Nie panikuj, przewiduj i planuj!
Nic nie daje takiego poczucia bezpieczeństwa, jak świadomość, że jest się przygotowanym  na różne ewentualności i w pewnym stopniu kontroluje się to, co się dzieje. Nie zakładaj więc, że skoro planujesz rodzić naturalnie, to nie musisz wiedzieć nic na temat cesarskiego cięcia albo że karmienie piersią przyjdzie samo lub trafisz na dobrego doradcę laktacyjnego w szpitalu. Teraz jest czas, żeby się przygotować i w razie W odtworzyć z pamięci, to czego się nauczyło. Pomocna może okazać się szkoła rodzenia albo wizyty u dobrej położnej środowiskowej (taka kameralna szkoła rodzenia ;) ). Zamiast bać się porodu, poszukaj sposobów na łagodzenie bólu i przygotuj plan porodu. Może nie wszystko pójdzie po Twojej myśli, ale mniej rzeczy będzie w stanie Cię zaskoczyć.


Wszystkim przyszłym mamom życzę spokojnych 9 miesięcy i mam nadzieję, że moje rady się przydadzą :)
 

4 komentarze:

Postanowiłam sięgnąć wstecz pamięcią i podsumować, które rzeczy/gadżety/akcesoria przydały mi się najbardziej przy dzieciach. Nie będę tu pi...

6 akcesoriów dla dzieci, które przydały mi się najbardziej

6/08/2016 Far Minka 10 Comments

Postanowiłam sięgnąć wstecz pamięcią i podsumować, które rzeczy/gadżety/akcesoria przydały mi się najbardziej przy dzieciach. Nie będę tu pisać o oczywistych rzeczach, które muszą się znaleźć w każdej wyprawce, typu ubranka i kosmetyki, ale o tych, na które decydujemy się dodatkowo, ale które, moim zdaniem, jako podwójnej mamy, warto kupić. Wybrałam 6 takich akcesoriów. Oto one (kolejność opisywania przypadkowa, gdyż wszystkie były przydatne, w zależności od sytuacji):

1. Rogal do karmienia - był szczególnie zbawienny przy starszej córce, która urodziła się malutka i bardzo niewygodnie było mi ją karmić bez niego. Nie rozstawałam się z nim na krok. Przy młodszym, wyjściowo kilogram większym od siostry, było mi już nieco łatwiej, ale wciąż uważam, że w to ułatwienie warto zainwestować. Szczególnie przydaje się mamom z mniejszym biustem, gdzie raczej nie da rady podstawiać piersi bez zginania się. Poduszka rozwiązuje problem bolącego przy długim karmieniu kręgosłupa czy cierpnących od trzymania dziecka rąk. Po prostu kładziemy ją na kolana, na nią maluszka i gotowe :) Warto zwrócić uwagę, by miała solidne, nie zbijające się i nie zapadające wypełnienie, bo inaczej po pewnym czasie przestanie spełniać swoją funkcję. Ja dostałam swoją w spadku po kuzynce (dzięki Kasia :*), ale coś podobnego znajdziecie tutaj

http://www.ceneo.pl/26038083#crid=75848&pid=10102
źródło: ceneo.pl

2. Huśtawka / bujaczek - dla każdego niemowlaka przychodzi taki moment, że leżenie w łóżeczku i patrzenie w sufit staje się zbyt nudne. Przychodzi on szybciej niż byśmy się spodziewali. Dziecko chce być tam gdzie mama, widzieć co ona robi i obserwować świat nie zza szczebelków swojego łóżeczka. Wtedy z pomocą przychodzi nam leżaczek lub huśtawka, którą można zabrać ze sobą do każdego pomieszczenia i bezpiecznie położyć w nim dziecko, kiedy na przykład gotujemy obiad, wieszamy pranie czy nawet bierzemy prysznic. Kto miał do czynienia z High Need Baby, wie jak czasem ciężko wygospodarować tę chwilę, żeby zrobić cokolwiek koło siebie ;) Jeśli dodatkowo wybierzemy huśtawkę zamiast leżaczka, to będziemy mogli skorzystać z uspakajającego bujania bez ruszania ręką (no dobra, trzeba się najpierw ruszyć i wcisnąć jeden przycisk, ale potem już laba ;) ). Przy wyborze warto zwrócić uwagę, by huśtawka miała pięciopunktowe pasy i bezwzględnie pamiętać o ich zapinaniu, bo w innym wypadku dziecko może wypaść. 
My mieliśmy huśtawkę firmy Bright Starts z motywem ślimaczka i biedronki. Obecnie służy już trzeciemu dziecku, bez najmniejszych awarii i wcale nie widać po niej, że ma już te 6 lat ;)

http://www.ceneo.pl/31078663#crid=75853&pid=10102
źródło: ceneo.pl

 3. Suszarka - to może nie do końca gadżet dla dziecka, ale prawda jest taka, że odkąd Mały Człowiek przyszedł na świat, to on używał jej częściej niż ja :D Chodzi tu oczywiście o biały szum, o którym już pewnie słyszeliście (a może nie?). Starsza Siostra była zupełnie odporna na wszelkie szumy, więc zupełnie nie rozumiałam wtedy o co to wielkie halo z suszarką i białym szumem. Zrozumiałam, kiedy na świat przyszedł No.2 i odtąd suszarka stała się naszym najlepszym przyjacielem. Można ją też zastąpić szumem odtwarzanym z telefonu, o ile dziecko da się nabrać. Nasze nie dawało :P Dopiero po kilku miesiącach nauczyliśmy go tej bardziej ekonomicznej dla nas wersji z nagraniem. Póki nie dawał się oszukać podróbką, zdarzało się, że musieliśmy kreatywnie używać okapu w kuchni bądź farelki z wyłączonym grzaniem :D Dlatego suszarka to mój "must have" ;) Teraz jest też nowy wynalazek, czyli miś-szumiś, ale nie testowałam, więc się nie wypowiadam.






 4. Bidon ze słomką - jedyna forma podawania picia, którą akceptowały moje dzieci. Oboje zgodnie wzgardzili niekapkami, kubkiem Lovi, młodszy również butelką, więc u nas na spacer tylko i wyłącznie bidon ze słomką. Kilka miesięcy temu dostaliśmy bidon Primamma 2w1 i jego gorąco polecam, bo polubiliśmy się z nim bardzo. Więcej o nim pisałam tutaj.

http://www.ceneo.pl/31747607#crid=75666&pid=10102


A teraz dwa produkty z apteki, które zagościły na dobre w naszym domu:

5. Inhalator - z doświadczenia widzę, że zazwyczaj przydaje się już w pierwszym roku życia, zwłaszcza jeśli dziecko jest alergikiem lub ma starsze rodzeństwo. Myślę, że warto pomyśleć o nim już za wczasu, żeby potem w razie choroby nie kupować na szybko byle czego, bo nie zawsze w aptece jest duży wybór takich sprzętów. O tym jak wybrać dobry inhalator pisałam tutaj, zaś więcej o inhalacjach dowiecie się stąd. Osobiście mam inhalator taki jak na obrazku i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Dodatkowo sprzedawany jest z fajnym akcesorium o nazwie Rino Shower, które można wykorzystać przy katarze i do oczyszczania zatok :) Cena, jak za zestaw, też nie jest najgorsza. Sprawdźcie sami np. tu


http://www.ceneo.pl/38215985#crid=75867&pid=10102
źródło: ceneo.pl



6. BLF 100 - Nie akcesorium, ani też gadżet, ale preparat, którego jakoś nie potrafię się pozbyć ze swojej apteczki :D Dlatego też, z racji specyfiki mojego bloga, pozwoliłam sobie umieścić go na tej liście. Rzadko kiedy zdarza mi się być tak zadowoloną z działania jakiegoś preparatu dostępnego bez recepty. Polecam go wszystkim mającym problem z chorowitymi dziećmi. Dlaczego, pisałam już w poście o laktoferynie. Obecnie używam go doraźnie, kiedy ktoś z domowników jest chory, żeby uchronić dzieci od zachorowania lub zaraz przy pierwszych objawach przeziębienia i dzięki niemu przechodzi ono szybko i bez powikłań. Zdecydowanie lepszy niż srebro koloidalne :P Niestety firma Bayer, która obecnie jest importerem tego preparatu, nie zapłaciła mi za tę promocję, gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości :P Może chociaż przyśle mi kilka opakowań w ramach wdzięczności? ;) Bo cena niestety nie jest mała. Warto też szukać promocji, bo rozbieżność potrafi być bardzo duża: http://www.ceneo.pl/25761507#crid=75874&pid=10102


10 komentarze:

Dzisiaj, dla odmiany, chcieliśmy z Małym Człowiekiem przedstawić Wam produkty firmy MAM. Są one dostępne w aptekach i sklepach dziecięcych. ...

Bidony i sztućce MAM - recenzja

6/07/2016 Far Minka 2 Comments

Dzisiaj, dla odmiany, chcieliśmy z Małym Człowiekiem przedstawić Wam produkty firmy MAM. Są one dostępne w aptekach i sklepach dziecięcych. Miałam z nimi styczność w pracy i kiedy Starsza Siostra była mała, a teraz zostaliśmy z Małym Człowiekiem zaproszeni do przetestowania kilku z nich. Podstawowe plusy, które znalazłam jeszcze przed użyciem to to, że są bezpieczne dla dzieci- wolne od BPA, można je myć w zmywarce, a także mają bardzo ładny wygląd.
Mały Człowiek otrzymał w swojej paczce 3 produkty: Primamma kubek 2 w 1, kubek MAM Sport Cup oraz sztućce Baby's Cutlery.

Szczególnie przypadł nam do gustu kubek Primamma 2 w 1. To wyjątkowe rozwiązanie, gdyż poza klasycznym bidonem z rurką, jest to jednocześnie pojemnik na przekąski lub smoczek.


http://www.ceneo.pl/31747607#crid=75666&pid=10102

Mały Człowiek smoczka nie używa, ale bardzo spodobał mu się pomysł przechowywania w bidonie chrupek czy kawałków owoców i przekąszania w trakcie zabawy. Moim zdaniem jest to również świetne rozwiązanie na wiosenne i letnie spacery na wypadek ataku małego głodu.
Kolejny plus za to, że otwieranie zarówno schowka, jak i zabezpieczenia bidonu, jest na tyle wygodne, że dziecko jest w stanie samo je obsługiwać.

http://www.ceneo.pl/31747607#crid=75666&pid=10102

Co tu dużo mówić- po prostu stary bidon poszedł w odstawkę :D

Drugi kubek, czyli MAM Sport Cup to sportowy bidon-niekapek o oryginalnym wykrzywionym kształcie ułatwiającym picie.


Przed przeciekaniem chroni silikonowa uszczelka, którą można łatwo wyjąć i wyczyścić. Można również używać go bez tej uszczelki, a wtedy działa jak zwykły sportowy bidon, bez funkcji niekapka. Ta opcja jest dobra dla tych dzieci, które nie umieją pić z niekapków. Mały Człowiek nigdy do niekapków się nie przekonał, więc częściej używa go bez uszczelki.
Ostatnim elementem naszego zestawu były sztućce. Są one przeznaczone dla dzieci już od 6 miesiąca życia. Mój maluch jest już nieco starszy, ale dzięki temu już od pierwszego użycia świetnie sobie radził z nowym zestawem. Z łyżką i widelcem znał się już wcześniej dość dobrze, ale nożyk MAM był jego pierwszym. Ze względu na kształt rączki, bardzo poręcznie się trzyma i Mały Człowiek od razu wziął się za krojenie :)


Posiłek poszedł bardzo szybko i już wkrótce dostałam pusty talerzyk z prośbą o dokładkę.


Podsumowując, po przetestowaniu produktów MAM, mogę je Wam z czystym sumieniem polecić. Jeśli zdecydowalibyście się na zakup, to zapraszam do aptek albo do sklepu MAM. Jeśli polubicie ich profil na facebooku, otrzymacie rabat :)

https://pl-pl.facebook.com/MAMPoland

2 komentarze:

Zapraszam na kolejną dawkę wiedzy, której możecie nie znaleźć w ulotkach suplementów (BTW w niektórych z nich nie znajdziecie nawet ulotek ;...

Kompendium interakcji suplementów diety cz.II

6/06/2016 Far Minka 4 Comments

Zapraszam na kolejną dawkę wiedzy, której możecie nie znaleźć w ulotkach suplementów (BTW w niektórych z nich nie znajdziecie nawet ulotek ;) ). Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli części I - znajdziecie ją tutaj


Sok z grejpfruta



Gdzie go znajdziemy?
W suplementach podnoszących odporność organizmu (ze względu na zawartość wit.C i flawonoidów). Uważać należy również na zwyczajny sok z grejpfruta 100% kupowany w sklepie.

Na co uważać?

Grejpfrut zawiera związki będące inhibitorami enzymów cytochromu P-450 CYP3A4, które odpowiedzialne są za metabolizm wielu leków (np. tych na nadciśnienie, przeciwalergicznych, statyn, antybiotyków). Jest ich na tyle dużo, że przyjmuje się ogólną zasadę, by żadnych leków nie popijać sokiem z grejpfruta, a stosując leki długotrwale, ogólnie ograniczać spożycie tego soku. Niezbędny odstęp to 4 godziny. Zaburzenie metabolizmu leku, prowadzi do zwiększenia jego stężenia, co z kolei może prowadzić do zatrucia.  


 Błonnik pokarmowy


 Gdzie go znajdziemy?
 W preparatach na odchudzanie i przeczyszczających.

 Na co uważać?

- zmniejsza wchłanianie i osłabia działanie niektórych leków nasercowych (np.digoksyny), leków przeciwdepresyjnych, litu
- korzystnie wpływa na leczenie lewodopą w chorobie Parkinsona i leczenie lekami obniżającymi poziom cholesterolu. Dzięki niemu można zmniejszyć stosowane dawki.


Węgiel aktywny

 
Gdzie go znajdziemy?
W preparatach na biegunkę, zatrucia, niestrawność.

 Na co uważać?

Węgiel działa na zasadzie absorbowania toksyn. Niestety nie jest na tyle inteligentny, by działać tylko na toksyny, toteż, zażyty jednocześnie z innymi lekami, pochłania również je, powodując osłabienie ich działania. Należy pamiętać o zastosowaniu kilkugodzinnego odstępu. 


Jeżówka purpurowa - Echinacea purpurea

   

Gdzie ją znajdziemy?
W preparatach mających podnosić odporność organizmu.

  Na co uważać?

- po raz kolejny na metabolizm przez cytochrom P-450 - może prowadzić do wzrostu stężenia leków i ich działań niepożądanych
- na kofeinę - tę zawartą w lekach, ale i w napojach energetycznych czy kawie. Jeżówka przepita kawą może doprowadzić do bóli głowy, przyspieszonego bicia serca, pobudzenia. Za to również odpowiedzialny jest wpływ na metabolizm.
- po przeszczepach- ze względu na swój wpływ na układ immunologiczny, może zaburzać działanie immunosupresantów stosowanych u osób po przeszczepach 

 

 

 Zielona herbata

  

Gdzie ją znajdziemy?
W preparatach wspierających odchudzanie, oczyszczanie organizmu oraz oczywiście do zaparzania.

Na co uważać?
 Przede wszystkim należy na nią uważać w ciąży, zwłaszcza w I trymestrze. Nie mam tutaj na myśli zawartości kofeiny (na którą też warto zwrócić uwagę planując ilość kaw i herbat wypijanych w ciągu dnia ;) ), ale jej wpływ na kwas foliowy. Odpowiednia podaż kwasu foliowego w ciąży jest konieczna, by zapobiec rozszczepowi kręgosłupa u dziecka. Zielona herbata zaś powoduje spadek poziomu tej witaminy. Tak więc w ciąży, dla spokojnego sumienia, suplementom z zieloną herbatą mówimy "nie", a w formie napoju ograniczamy się do 1 filiżanki dziennie.




Jagody Goji



 Na co uważać?
Jagody goji są przeciwwskazane u osób stosujących leki przeciwzakrzepowe, przeciwcukrzycowe i obniżające ciśnienie krwi. Mogą prowadzić do nasilenia działania tych leków i niebezpiecznych dla życia krwawień, spadków poziomu cukru czy ciśnienia krwi.


Wkrótce część III, a w niej o nie całkiem niewinnych witaminach i mikroelementach :) 
Żeby nie przegapić, śledźcie Aptekę małego człowieka na facebooku :) 

 
  

4 komentarze:

" Polaku lecz się sam " to zdanie, które często słyszę od pacjentów i faktycznie często tak jest- wieczne kolejki do lekarzy częst...

Jak bezpiecznie stosować suplementy diety i leki roślinne? Kompendium interakcji cz.I

6/04/2016 Far Minka 2 Comments

"Polaku lecz się sam" to zdanie, które często słyszę od pacjentów i faktycznie często tak jest- wieczne kolejki do lekarzy często zmuszają nas do leczenia na własną rękę. Wiele osób, gdy zaczyna odczuwać jakieś dolegliwości, nie kieruje się w pierwszej kolejności do lekarza, a próbuje złagodzić je na własną rękę. Jeśli trafią po poradę do apteki, mają szansę uzyskać kompetentną pomoc, jednak najczęstszym doradcą przeciętnego Kowalskiego jest wciąż sąsiadka, koleżanka, ciocia itd. W dodatku porada odbywa się często na zasadzie:  mnie "lek" X pomógł na ból pleców, więc może Tobie też pomoże na ból brzucha. Może wydawać się, że przesadzam, ale niestety słyszałam takie teksty na własne uszy. Co więc robi nasz Kowalski? Spisuje sobie na karteczce nazwę tego leku bądź suplementu i kupuje go w aptece (albo sklepie lub na stacji benzynowej, o zgrozo...). Nie pyta farmaceuty o interakcje, wskazania itp., niechętnie odpowiada na pytania, a w domu nie zawsze czyta ulotkę. Jeśli nawet przeczyta, to jeśli kupił suplement diety, to nie ma gwarancji, że znajdzie w niej te informacje, które powinien. Tutaj właśnie zaczynają się schody. Wielu osobom wydaje się, że jeśli coś jest suplementem diety albo lekiem roślinnym, naturalnym, to jest to równoznaczne z tym, że jest on bezpieczny. Nic bardziej mylnego! Suplementy diety i leki roślinne również wchodzą w interakcje i również można je przedawkować.

Dzisiaj pierwsza część kompendium, w którym przybliżę Wam właśnie najpopularniejsze interakcje, w jakie wchodzą składniki tych preparatów.



 Ginkgo biloba - Miłorząb japoński


Gdzie go znajdziemy?
W preparatach wspomagających pamięć i sprawność umysłową. Stosowany również w przypadku szumów usznych i zawrotów głowy.

Na co uważać?

- krwawienia - ma działanie przeciwzakrzepowe, więc zastosowany razem z lekami przeciwzakrzepowymi dostępnymi na receptę lub nawet z popularną aspiryną (Aspirin, Polocard, Acard) zwiększa ryzyko samoistnych krwawień.

- ciśnienie krwi - u osób stosujących leki na nadciśnienie, zastosowanie miłorzębu może prowadzić do nagłych wzrostów ciśnienia krwi

- leki przeciwdepresyjne - stosowanie ich razem z miłorzębem zwiększa ryzyko działań niepożądanych

- żołądek -  leki na zgagę i wrzody żołądka typu np. omeprazol działają słabiej stosowane łącznie z Ginkgo biloba. Dodatkowo przy długotrwałym stosowaniu łącznie leków przeciwzapalnych (np. ibuprofen, ketoprofen) i miłorzębu, nasila się ich działanie drażniące na żołądek.


Hypericum perforatum - Dziurawiec zwyczajny


Gdzie go znajdziemy?
 W preparatach przeciwdepresyjnych, poprawiających nastrój, uspokajających.

Na co uważać?

- stosowanie leków przeciwdepresyjnych zastosowanie łącznie z lekami dostępnymi na receptę może prowadzić do zespołu serotoninowego, który objawia się m.in. niepokojem, bólami głowy, bólami mięśniowymi, dreszczami i może prowadzić nawet do drgawek i śpiączki.
- opalanie - najbardziej znanym działaniem ubocznym dziurawca jest fototoksyczność, czyli uwrażliwienie na działanie słońca. W okresie letnim należy bardzo uważać stosując ziele dziurawca - unikać ekspozycji na słońce i stosować kremy z filtrami UV.
- stosowanie barbituranów (np.fenobarbital) - powoduje nasilenie działania i zwiększenie ryzyka działań niepożądanych
stosowanie leków przeciwzakrzepowych - osłabia ich działanie


Allium sativum - Czosnek


Gdzie go znajdziemy?
W preparatach podnoszących odporność, działających przeciwmiażdżycowo, krążeniowych.

Na co uważać?

- krwawienia  - ma działanie rozrzedzające krew, więc łącznie z lekami przeciwzakrzepowymi może prowadzić do samoistnych krwawień. Pod rozwagę należy wziąć również stosowanie go przed planowanymi zabiegami chirurgicznymi i innymi, z którymi wiąże się krwawienie, do których należy również np. poród. Zwracam na to uwagę, bo przecież przeziębiona ciężarna ma niewiele opcji leczenia do dyspozycji i często sięga właśnie po czosnek. Jeśli to już blisko terminu porodu- ostrożnie :)


Panax ginseng - Żeń-szeń


Gdzie go znajdziemy?
W preparatach zwiększających sprawność umysłową, adaptogennych, kompletach witamin, zwiększających sprawność seksualną.


Na co uważać?

- leki przeciwdepresyjne - nasila ich działanie, może prowadzić do nadmiernego pobudzenia
- stymulatory centralnego układu nerwowego np. kofeina - pobudzenie, pocenie się, przyspieszone bicie serca
- ciśnienie tętnicze - żeń-szeń podnosi ciśnienie tętnicze i osłabia działanie leków przeciw nadciśnieniu
- cukrzyca - nasila działanie leków przeciwcukrzycowych
- zakrzepy - osłabia działanie leków przeciwzakrzepowych


Aloe vera - Aloes


Gdzie go znajdziemy?
Do podania doustnego zazwyczaj w formie soku z aloesu.

Na co uważać?

- leki nasercowe - nasila ich działanie, co może prowadzić do zwiększenia siły skurczów serca i zmniejszenia ich częstotliwości, zawrotów głowy, obrzęków.
- leki moczopędne - zwiększa się ryzyko niedoborów potasu, magnezu i wapnia


Valeriana officinalis - Kozłek lekarski


Gdzie go znajdziemy?
W preparatach o działaniu uspokajającym i ułatwiającym zasypianie.

Na co uważać?

- leki uspokajające, przeciwlękowe, przeciwdepresyjne, przeciwdrgawkowe - nasila ich działanie, a także zwiększa ryzyko wystąpienia działań niepożądanych
- leki przeciwbólowe, beta-blokery - potęgują działanie uspokajające kozłka


Chcesz leczyć się sam? Wolisz naturalne metody? Rób to bezpiecznie i pamiętaj o interakcjach.

Jeśli spodobał Ci się ten temat, chcesz przeczytać kolejne części, daj mi o tym znać lajkiem, komentarzem lub udostępnieniem tego wpisu innym. Czekam na kopa motywacyjnego, bo temat jest obszerny ;) W dalszych częściach m.in. o witaminach, mikroelementach i innych popularnych ziołach.


2 komentarze:

Zawsze w moich wpisach główną rolę odgrywa tekst. Dzisiaj, w ramach leniwego powrotu z urlopu, wpis obrazkowy. Kiedy człowiek ma małe dziec...

6 dowodów na to, że warto się wybrać na wakacje z dziećmi przed sezonem

6/02/2016 Far Minka 1 Comments

Zawsze w moich wpisach główną rolę odgrywa tekst. Dzisiaj, w ramach leniwego powrotu z urlopu, wpis obrazkowy.
Kiedy człowiek ma małe dzieci, narażony jest przewlekle na hałas, bałagan, krzyki i ogólny chaos. Dlatego też wypoczynek w kurorcie w środku sezonu może być nie do końca tym, czego tak naprawdę potrzebuje. Rozwiązaniem może okazać się wybranie na wakacje przed sezonem. Pusta plaża, słońce, piasek i pełen relaks. Żeby całkiem się nie rozleniwić, od czasu do czasu wycieczka. My wybraliśmy ZOO. A oto moje dowody na to, że warto się wybrać na "wakacje" z dziećmi przed sezonem, nawet już w maju. Skrót naszego ostatniego tygodnia :)









1 komentarze: