Idealna opieka okołoporodowa - czego oczekiwać i do czego dążyć? Rozmowa z położną
Dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z położną Magdą Stankiewicz, prywatnie mamą dwójki dzieci, na temat tego, jak wyobraża sobie idealną opiekę okołoporodową. Wszystkie doskonale wiemy, że w polskich szpitalach wygląda ona bardzo różnie, a młode przyszłe mamy (szczególnie te w pierwszej ciąży) często nie wiedzą czego powinny oczekiwać i jak się do porodu przygotować. Mam nadzieję, że ta rozmowa pomoże Wam stworzyć swój idealny obraz porodu i dążyć do niego, aby w przyszłości wspominać poród jako ten cudowny moment narodzin ukochanego dziecka, a nie traumę.
- Na
początek zacznijmy od otoczki. Ostatnio popularne stało się
zwiedzanie porodówki przed porodem. Na co Twoim zdaniem powinna
zwrócić uwagę przyszła mama podczas takiej „wycieczki”? Które
udogodnienia są warte uwagi: prysznic, wanna do porodu w wodzie,
worki sako, piłki do skakania a może jeszcze coś innego?
- Ważna
jest przede wszystkim opieka, bo bez wanny czy worka sako również
da się urodzić. Podczas "zwiedzania" zwróćcie uwagę na
pacjentki, które kręcą się po oddziale, np czy ktoś z personelu
jest na sali i pomaga pacjentkom. To ważne, bo Wy też będziecie
potrzebować takiej pomocy. Druga rzecz to sala porodowa - czy ma
własną łazienkę (chodzenie gdziekolwiek w krótkiej przewie
między skurczami bywa dość problematyczne), jeśli jest łazienka,
to przydałby się prysznic - łagodzi ból, pozwala oderwać myśli
i zwyczajnie chłodzi w gorące dni. Fajnie jeśli znajdzie się tam
jeszcze duża dmuchana piłka, materacyk bądź inne miejsce na
którym można klęczeć nie uszkadzając kolan (jeszcze się
przydadzą). Na końcu fotel porodowy - z doświadczenia wiem, że
dobrze rodzi się na takim, który "łamie się" w kształt
litery V. Jest wygodniejszy niż płaskie łóżko - bo na nim
Pacjentka sama musi przyjąć taką pozycję a to wymaga dodatkowej
siły. Jeśli wybierasz do porodu którąś z pozycji wertykalnych,
zapytaj osobę oprowadzającą czy mają potrzebny sprzęt - np.
krzesełko porodowe, przeszkolony w tym kierunku personel i
doświadczenia w tego rodzaju porodach. Podczas takiej „wycieczki”
należy przede wszystkim pytać, pytać i jeszcze raz pytać.
- Co
sądzisz o szkole rodzenia albo wizytach u położnej środowiskowej
przed porodem? Warto?
- Oczywiście,
że warto. Każda informacja jest cenna. Zarówno na temat ciąży,
jak i porodu czy pielęgnacji dziecka. Kobieta która już rodziła,
ma zarys tego co może się stać - choć każdy poród jest inny.
Dlatego każda rzetelna informacja jest na wagę złota. Położna
środowiskowa również jest dla nas - skorzystajmy z jej pomocy już
przed porodem. Nawet jeśli ma być to tylko wizyta zapoznawcza, to o
ile swobodniej będzie się czuła młoda mama przyjmując na wizycie
poporodowej położną środowiskową którą zna, a nie anonimową
Panią z przychodni.
- Przychodzi
godzina zero. Ciężarna trafia do szpitala i staje oko w oko z
położną, która będzie przy jej porodzie. Dla położnej pewne
rzeczy mogą być oczywiste, zaś rodząca może być na tyle
zestresowana, że również nie będzie wiedziała o czym powinna z
nią porozmawiać. Stąd mogą wyniknąć pewne nieporozumienia. O
czym warto pamiętać w tym momencie?
- Po
pierwsze pytać! Zawsze, wszędzie i o wszystko. Co, kiedy i
dlaczego. Takie jest prawo Pacjentki - prawo do informacji. Sama
zawsze tłumaczyłam Pacjentkom jak widzę nasze kolejne kilka
wspólnie spędzonych godzin, ale tak jak piszesz, dla mnie pewne
rzeczy są oczywiste. Dlatego ja staram się tłumaczyć wszystkie
niejasności a w razie wątpliwości - proszę pacjentkę aby
pytała.
- Co
to jest plan porodu i w czym nam może pomóc?
- Plan
porodu został wprowadzony aby ułatwić komunikację między
Pacjentką a personelem. Często Pacjentki w stresie nie chcą lub
nie potrafią wyrazić swoich próśb. Napisany wcześniej, na
spokojnie, plan porodu pomaga nakreślić tory, którymi Pacjentka
chciałaby poprowadzić swój poród. Oczywiście w miarę
możliwości - jeśli poród przebiega w pełni fizjologicznie mamy
olbrzymią dowolność w działaniu, jeśli cokolwiek odbiega od
normy niestety pewne części planu porodu naturalnie nie mogą być
spełnione ( prostym przykładem jest dwugodzinny kontakt "skóra
do skóry" po cięciu cesarskim - gdzie pacjentka po zabiegu
przebywa przez dwie godziny na Sali Obserwacyjnej przy oddziale
Intensywnej Terapii, a nie zawsze można tam przetransportować
noworodka). Podsumowując - warto napisać plan porodu i
przedyskutować go na sali porodowej ze swoją położną.
- Rodząca
trafia na salę porodową. Jak Twoim zdaniem powinna wyglądać
idealna opieka położnej nad rodzącą?
- To
pytanie rzeka - mogłabym pisać godzinami o ideale. Jedna położna
dla jednej Pacjentki podczas porodu, pojedyncze sale porodowe i
poporodowe, pomoc po porodzie w szpitalu kontynuowana codziennie w
domu przez kilka godzin dziennie. Każda położna ma swoje
spojrzenie na ideał opieki, ale chyba wszystkie chciałybyśmy, aby
na oddziałach było nas więcej - to niedobory w personelu stanowią
olbrzymi problem w opiece nad Pacjentką.
- Co
sądzisz o porodzie rodzinnym? Tata na sali porodowej jest Twoim
zdaniem pomocny? Czy jednak lepszy jest tzw. trakt porodowy?
- Poród
rodzinny to sprawa indywidualna każdej Pacjentki – mąż/partner
również musi chcieć uczestniczyć w takim wydarzeniu - zmuszanie
go nie ma najmniejszego sensu, bo nie będzie pomocny ani przyszłej
mamie ani położnej. Bardzo często mąż/mama/koleżanka (bo poród
rodzinny nie oznacza obecności wyłącznie męża/partnera) są
niejako łącznikiem między mną a Pacjentką, bo ja widzę
Pacjentkę pierwszy raz i nie zawsze mam na tyle czasu aby ją
poznać, a osoba uczestnicząca w porodzie może pomóc mi
rozszyfrować oczekiwania przyszłej mamy.
- Chciałabym
jeszcze zapytać o pozycje do porodu. W wielu szpitalach wciąż
preferowana jest pozycja leżąca. Czy słusznie?
- Pozycja
leżąca wynika z medykalizacji porodu, czyli z przeniesienia go z
domowego zacisza do szpitala w którym to personel "dyktuje
zasady". Do połowy XVIII wieku kobiety rodziły w kuckach, na
krzesłach porodowych bądź stojąc, nawet Królowe rodziły w ten
sposób - bo jest to naturalna pozycja porodowa. Przyjmując
"wygodną" pozycje podczas skurczy, 95 % pacjentek kuca,
pochyla się do przodu bądź klęczy. Jeszcze nie spotkałam takiej,
która kładłaby się na łóżku, żeby ulżyć sobie podczas
skurczu. Kiedy do porodu zaczęli angażować się mężczyźni,
czyli lekarze i skonstruowano pierwsze kleszcze położnicze, kobieta
do porodu została położona na łóżku - oczywiście dla wygody
osób odbierających poród. I tak stworzono modę na porody w
pozycji leżącej. Dalsza medykalizacja porodu, ugruntowała pozycję
leżącą jako tą, którą powinna przyjąć rodząca, niestety dla
wygody personelu, nie swojego. Obecny trend, który nawołuje do
powrotu do tamtych praktyk, jest według mnie jak najbardziej
słuszny. Oby jak najwięcej kursów i oby przeszkolone w tym
kierunku położne mogły praktykować w szpitalach bez przeszkód.
- Dziecko
szczęśliwie przychodzi na świat. Co dalej? Jak powinny wyglądać
pierwsze godziny po porodzie?
- Po
pierwsze - jeśli dziecko rodzi się w dobrym stanie, to dajmy mu
spokój. Połóżmy u mamy na piersiach i dajmy im spędzić pierwsze
dwie godziny wspólnie. To olbrzymia dawka znieczulających endorfin
dla obojga, dziecko kolonizuje się "przyjaznymi"
bakteriami matki, co ma olbrzymie następstwa w dalszym rozwoju
odporności, trawienia i prawidłowym rozwoju dziecka. Nie wyrywajmy
dziecka, żeby je zważyć czy zmierzyć, to może poczekać. Jeśli
mama chce karmić piersią, należy pomóc jej przystawić dziecko do
piersi - jeśli oczywiście wymaga takiej pomocy. Po dwóch godzinach
od urodzenia się łożyska, mama wraz z dzieckiem powinna być
przeniesiona na swoją salę. Tam powinien czekać na nią posiłek
- sama z uśmiechem na twarzy wspominam kanapkę z serem i ciepłą
herbatę po urodzeniu syna - to była najpyszniejsza herbata pod
słońcem :). W miarę możliwości kobieta powinna wypocząć,
spróbować się przespać, choć nie jest to łatwe póki adrenalina
nadal działa.
- A
karmienie piersią? Powinnyśmy oczekiwać pomocy od położnej w tej
kwestii?
- Większość
kobiet wyraża chęć karmienia piersią swojego nowo narodzonego
dziecka, niestety ta droga dla wielu kobiet nie jest prosta, miła i
bezbolesna. Położna to pierwsza osoba, która powinna posłużyć
fachową radą, a z tym bywa różnie. Poziom wiedzy położnych jest
bardzo zróżnicowany, wynika to z wielu rzeczy - od błędów
powielanych z dawnych czasów kiedy na oddziałach położniczych
królowała butelka, przez braki w szkoleniu personelu –
praktycznie nie ma bezpłatnych szkoleń na temat karmienia piersią,
a nie każdą z nas stać aby wydać 300-500 zł na takie szkolenie
raz w roku, brak czasu – jedna położna na dwadzieścia Pacjentek
to zdecydowanie za mało. Problem również polega na tym, że
wsparcie dla kobiety po porodzie, jeśli nawet otrzyma je w szpitalu,
kończy się za jego drzwiami – położne środowiskowe wykonując
wizyty patronażowe, również są ograniczone czasowo – w ciągu
godziny położna środowiskowa musi wykąpać, zważyć, zbadać
dziecko i młodą mamę. Zebrać wywiad, wypełnić dokumenty,
porozmawiać z Pacjentką – niestety to bardzo mało czasu aby
zawrzeć wszystkie niezbędne informacje na temat połogu i karmienia
piersią. Edukacja na ten temat kuleje i wymaga natychmiastowej
poprawy.
- Ty
swoje dzieci rodziłaś w Holandii. Jak wygląda tamtejsza opieka
okołoporodowa w porównaniu z naszą? Bardzo kiepsko wypadamy? A
może dostrzegasz jakąś przewagę naszych szpitali nad tamtejszymi?
- Holenderska
opieka w okołoporodowa zdecydowanie różni się od naszych
standardów. W Holandii nadal około 40% kobiet rodzi w domach,
coraz popularniejsze stają się „Hotele porodowe” obsługiwane
wyłącznie przez położne, a w szpitalach rodzi się z wyraźnego
medycznego wskazania – jeśli jednak chcemy rodzić w szpitalu ,
trzeba za tą możliwość dopłacić. Trudno mi się wypowiadać na
temat opieki okołoporodowej w holenderskich szpitalach – pierwsze
dziecko rodziłam w domu, z drugim dotarłam praktycznie na sam finał
do szpitala. Ginekologa nie widziałam ani razu ani w pierwszej ani w
drugiej ciąży, ale sama opieka nad ciężarną bardzo różni się
od polskiej. Tak jak w Polsce, tak w Holandii porody odbierają
położne, ale różnica polega na tym, że w Holandii położna to w
pełni autonomiczna jednostka, dopóki poród przebiega
fizjologicznie nie musi kontaktować się z lekarzem. To położna od
początku prowadzi ciążę (lekarz ginekolog prowadzi tylko ciąże
powikłane), zleca badania i wykonuje USG (bądź kieruje do
jednostki która je wykonuje). Kiedy nadchodzi „godzina 0” to
położna przyjeżdża do domu Pacjentki, bada ją i decyduje –
czekamy spokojnie lub jedziemy do szpitala/hotelu, lub
przygotowujemy się do porodu w domu i wzywamy opiekunkę poporodową.
I to również jest nowość dla nas. W Holandii po porodzie do domu
przychodzi Pani – wyszkolona opiekunka poporodowa, która pomaga
młodej mamie przy pielęgnacji dziecka, kąpie je, waży, sprawdza
temperaturę, kontroluje również parametry u mamy. Sprząta,
czasem przygotowuje posiłki, również zajmuje się starszymi
dziećmi – na przykład odprowadza je do szkoły bądź
przedszkola. Taka opieka trwa przez 7 do 10ciu dni po porodzie w
zależności czy był to poród siłami natury czy Cięcie Cesarskie.
Opiekę w domu można zamienić na pobyt w hotelu położniczym z 24
godzinna opieką.
Tutejsza
opieka okołoporodowa zdecydowanie różni się od opieki w Polsce –
ale czy mogę którąś ocenić jako lepszą lub gorszą? Nie, jest
po prostu inna, bo oczekiwania Pacjentek są różne.
Mam nadzieję, że takie spojrzenie na poród z perspektywy położnej było dla Was ciekawe i pomogło stworzyć wizję tego, czego same oczekujecie. Obecne mamy zapraszam do podzielenia się doświadczeniami. Na jaką opiekę Wy trafiłyście?
Mam nadzieję, że takie spojrzenie na poród z perspektywy położnej było dla Was ciekawe i pomogło stworzyć wizję tego, czego same oczekujecie. Obecne mamy zapraszam do podzielenia się doświadczeniami. Na jaką opiekę Wy trafiłyście?
Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń