W poście opisującym mity na temat chlorofilu ( o tutaj ) wspomniałam, że natknęłam się na ciekawe badania dotyczące chlorofilu i jego pochod...

Zielony sposób na smog, papierosy i zdrowe grillowanie

7/24/2016 Far Minka 7 Comments

W poście opisującym mity na temat chlorofilu (o tutaj) wspomniałam, że natknęłam się na ciekawe badania dotyczące chlorofilu i jego pochodnej- chlorofiliny w kontekście zachorowań na raka. O ile, jak czytaliście, większość doniesień na temat tego związku i jego działania ma niewiele wspólnego z prawdą, o tyle jego wpływ na nowotwory faktycznie wygląda obiecująco. Badania kliniczne są jeszcze w toku i nie osiągnęły takiego poziomu zaawansowania, by być hurra-optymistą i okrzyknąć, że znaleziono antidotum na raka, jednakże ponieważ jest to środek bezpieczny i ogólnie dostępny, to pomyślałam, że warto wiedzieć jakie korzyści może nam przynieść, bo nawet jeśli zaczniemy eksperymentować na sobie jedząc dużo zielonych warzyw, to przecież krzywdy tym sobie nie wyrządzimy, a potencjalne korzyści są naprawdę duże.



Co ma wspólnego chlorofil z powstawaniem nowotworów?


Skąd biorą się nowotwory tak naprawdę wciąż nie do końca wiemy, jednak w przypadku niektórych udowodniono, że mogą powodować je substancje kancerogenne, czyli konkretne toksyny, które dostając się do organizmu ludzkiego (i nie tylko, bo u zwierząt dają ten sam skutek) prowadzą do rozwoju nowotworu. Do dobrze poznanych kancerogenów należą m.in. aflatoksyny i benzopireny. Naukowcy potrafią za ich pomocą indukować raka u myszy doświadczalnych, na których później testowane są hipotetyczne leki przeciwnowotworowe.
Aflatoksyny są to toksyny wytwarzane przez grzyby z rodzaju Aspergillus. Jest to jeden z gatunków odpowiedzialnych za powstawanie tzw. pleśni na produktach spożywczych. Najczęściej występuje w orzechach ziemnych, zbożach, migdałach. Może nam również wyrosnąć np. na chlebie. Wydziela wtedy aflatoksyny do wnętrza produktu, na którym rośnie. Te z kolei prowadzą do powstawania mutacji w DNA i rozwoju np. raka wątroby.
Benzopireny są zaś silnie rakotwórczymi substancjami powstającymi podczas spalania niecałkowitego, które występują w dymie. Zarówno tym papierosowym, o czym jest najgłośniej, ale także w smogu, z którym coraz większy problem mają mieszkańcy dużych miast. Powstają również podczas grillowania i to wcale nie w małych ilościach...

Właśnie modeli doświadczalnych z nowotworami powodowanymi przez te dwie toksyny użyli naukowcy do badań nad właściwościami chlorofilu. Praktycznie wszystkie badania zgodnie wskazywały na to, że chlorofil i jego pochodna- chlorofilina mogą mieć ochronny wpływ przed tymi toksynami i zmniejszać ryzyko zachorowania na raka w wyniku kontaktu z nimi. Mechanizm tego działania nie został jeszcze dokładnie wyjaśniony, ale przypuszcza się, że wiążą one toksyczne związki i w tej unieszkodliwionej formie doprowadzają do ich wydalenia. Tym samym kancerogeny nie mają szans doprowadzić do mutacji DNA i rozwoju raka. Takie działanie ochronne potwierdziły badania tkankowe, na zwierzętach i pojedyncze badania na ludziach. Dla przykładu: u myszy narażonych na działanie benzopirenu, które dodatkowo otrzymywały chlorofil zaobserwowano mniejszą zapadalność na raka płuc, o 37% mniej przypadków raka żołądka, o 30% mniej przypadków raka wątroby i spadek transportu dibenzopirenu do wątroby o 61-63%. Nie jest to może stuprocentowa ochrona, ale jeśli możemy zmniejszyć swoje szanse na raka o 1/3  tylko poprzez wzbogacenie swojej diety o zielone warzywa, to chyba całkiem nieźle, nie?
Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa, dotycząca tym razem spożywania czerwonego i przetworzonego mięsa. W zeszłym roku było głośno o jego szkodliwości, kiedy WHO umieściło je na liście produktów potencjalnie rakotwórczych. Podobno każde spożyte 50g czerwonego mięsa dziennie powoduje wzrost ryzyka wystąpienia raka jelita o 18%. Nad wpływem chlorofilu na występowanie raka o takim pochodzeniu również przeprowadzono badanie. Jego wyniki były dla mnie najbardziej zaskakujące. Po przebadaniu po tym kątem grupy szczurów, okazało się, że połączenie czerwonego mięsa z zielonymi warzywami może dać nam 100% ochrony przed rakiem jelita.

 Im bardziej zielone warzywo, tym więcej zawiera chlorofilu. Bogatym źródłem są np. natka pietruszki, koperek, brokuły, jarmuż, szpinak. Są też wynalazki typu chlorella czy spirulina, ale osobiście wolę po prostu lokalne rośliny (o moich zastrzeżeniach do spiruliny pisałam tutaj ).



Wszystkie te badania wymagają oczywiście potwierdzenia u ludzi, ale moje rady są takie:

- Lubisz jeść czerwone mięso i parówki i nie chcesz z nich zrezygnować? Łącz je z zielonymi warzywami.

- Mieszkasz w dużym mieście, gdzie problemem jest smog? Dbaj o dietę bogatą w zieleninę

- Zastanawiasz się jak grillować bezpiecznie dla zdrowia? Między innymi zadbaj o to,by poza kiełbaską zjeść także dużo sałatki. Oczywiście zielonej :) 

- Nie potrafisz zrezygnować z dymka? Zagryź go pietruszką :P



7 komentarzy:

  1. okazuje się, że mam szczęście iż lubię zielone warzywa. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że w mieście już nie mieszkam, rzuciłem palenie i bardzo lubię zielone jedzenie :) Dobry wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że wiele osób zapomina, jak ważną rolę odgrywa w naszym zdrowiu odpowiednia dieta. Teraz jest na całe szczęście coraz głośniej o zdrowym i świadomym odżywianiu. Mam nadzieję, że to w jakiś sposób przemówi do szerszego grona ludzi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wyobrażam sobie dobrego obiadu bez zielonego na stole. Mizeria, surówka, sałata w śmietanie, kalafior kapusta czy brokuły - korzystajcie z z lata i jedzcie warzywa. Najlepiej z przydomowego ogródka:) Kiełbaska z grilla z dobrą grecką sałatką? Dlaczego nie:)
    Ostatnie stwierdzenie o dymu wymaga jednak osobnego komentarza:) Jak ktoś kto nie dba o płuca będzie chciał dbać o jelita:) Rzucajcie palenie, było już tyle kampanii na ten temat. Jeżeli sami nie potraficie to idźcie do poradni lub po prostu skorzystajcie z takich preparatów jak desmoxan czy nicorette. Nie usprawiedliwiajcie palenia zagryzieniem czegoś zielonego:P
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że nam niepalącym łatwo mówić: rzućcie palenie, a potrzeba naprawdę dużo silnej woli żeby to zrobić i same nicoretty czy desmoxany nie wystarczą. Znam niestety dobrze przypadki, kiedy na rzucenie nie ma co liczyć. Dlatego też to ostatnie zdanie, tak z przymrużeniem oka napisane ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy wpis i cieszę się, że na niego trafiłam, bo jednak moja świadomość stała i pewnie nadal stoi na dość niskim poziomie. Chyba czas lepiej przyjrzeć się temu co nas "truje" na co dzień.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli - ten kto pali powinien grać w zielone ;) Na talerzu :)
    Sama nie palę, ale mam takich delikwentów w otoczeniu.

    OdpowiedzUsuń